Sławomir Wałęsa na jeden dzień trafi za kratki w związku z kradzieżą świeczki zapachowej, której dopuścił się na początku ubiegłego roku. Niedługo do tego wyroku może dołączyć kolejny, ponieważ syn byłego prezydenta miał ukraść świeczkę ponownie i to w tym samym sklepie. O sprawie pisze "Super Express".
Sławomir Wałęsa na co dzień mieszka w Toruniu i to właśnie w mieście Kopernika na początku ubiegłego roku dopuścił się czyny, za który został skazany. Syn byłego prezydenta wyszedł wówczas do sklepu po kilka czteropaków piwa, a do zakupów dołożył zapachową świeczkę, którą próbował wynieść w kieszeni płaszcza. Wartość takiej świeczki to jedynie 10 zł. Ochrona sklepu poinformowała o całym zajściu policję, a sprawa trafiła do sądu. Ten zasądził wobec oskarżonego grzywnę w wysokości 20 zł.
Syn Lecha Wałęsy ani myślał zapłacić wymierzoną karę, ponieważ po dziś dzień twierdzi, że jest niewinny. Sąd zamienił grzywnę na jeden dzień prac społecznych, jednak Wałęsa nie stawił się w wyznaczonym miejscu i terminie.
Kurator czuwający nad wykonaniem postępowania o zachowaniu skazanego poinformował Sąd Rejonowy w Toruniu, wnioskując o zarządzenie wykonania kary zastępczej aresztu. Sąd przychylił się do wniosku. – To absurd, żeby za świeczkę iść do więzienia – mówił "Super Expressowi" Wałęsa junior.
Opary absurdu unoszą się nad całą sytuacją związaną z kradzieżą świeczki, bowiem do obecnego wyroku wkrótce może dołączyć kolejny. Sąd obecnie rozpatruje następną sprawę kradzieży świeczki zapachowej, którą Sławomir Wałęsa ukradł w tym samym sklepie. Syn byłego prezydenta znów nie zapłacił 20 zł kary grzywny.