Komisja weryfikacyjna zajmowała się w czwartek 15 lutego sprawą reprywatyzacji kamienicy na warszawskim Żoliborzu. Mieszkańcy mieli być bici i zastraszani przez nową właścicielkę Izabelę Wierzbicką. Ta wszystkiemu zaprzecza. Jednak jej zeznania znacząco odbiegały od standardowych.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
O zachowaniach właścicielki kamienicy przy ul. Lutosławskiego 9 mówiła przed komisją Patryka Jakiego dawna lokatorka Alina Kołodziejczyk. Czynsz w kamienicy miał zostać podniesiony o kilkaset procent, mimo że wcześniej Wierzbicka miała deklarować, że pozostanie on bez zmian. Przed samym domem podobno działy się dantejskie sceny. Według relacji Kołodziejczyk miał tam ucierpieć jeden z lokatorów, Marek Orłowski, który był zalany krwią. Powód? Właścicielka miała tłuc głową Orłowskiego w szklane drzwi. Orłowski został bezdomnym po eksmisji i zmarł.
Właścicielka budynku wszystkiemu zaprzecza. Twierdzi natomiast, że żona lokatora dwa razy rzuciła... klątwę na jej rodzinę. – Tak paluchem tym w nos: "żeby twoje wnuczki, żeby twoje dzieci, żeby twoja cała rodzina"... nie będę tutaj powtarzać – mówiła. Patryk Jaki próbował dopytać, "o co chodzi z tymi klątwami". Właścicielka kontynuowała wywód. – Ja nie wiem kim ona jest. Może jakąś jest szeptuchą czy kimś takim, ja się na tym nie znam. Dwa razy powiedziała "rzucam na ciebie klątwę" – mówiła Wierzbicka.
Dodała, że sama jest nękana. Jednego z lokatorów Wierzbicka nazwała "rasowym nękaczem i mścicielem". Miał ją nagrywać i zakładać sprawy w sądzie. – Na każdej rozprawie straszy, że córka ma amstaffa. Dlatego amstaffa, bo przeważnie amstaffa mają ludzie, co nie szanują prawa – twierdziła właścicielka przed komisją. I wtedy Patryk Jaki nie wytrzymał:
– Znam dobrych ludzi, którzy mają amstaffa. Obawiam się, że to nie jest kryterium. Byłoby ciężkie do zweryfikowania – nie dowierzał Jaki. Mina przewodniczącego komisji mówiła jednak wszystko (2:32:08).