Premier Mateusz Morawiecki uczcił pamięć splamionych antysemityzmem i kolaboracją z hitlerowcami żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Premier Mateusz Morawiecki uczcił pamięć splamionych antysemityzmem i kolaboracją z hitlerowcami żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Jak już informowaliśmy w naTemat, podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium premier Mateusz Morawiecki na zupełnie nowy poziom wprowadził konflikt Polski z Izraelem i USA. Szefowi polskiego rządu udało się tego dokonać w zaledwie kilku słowach, którymi amerykańskiemu dziennikarzowi żydowskiego pochodzenia odpowiedział na pytanie o Polaków wydających Żydów hitlerowcom. Morawiecki oznajmił, że za zbrodnie Holokaustu odpowiadają nie tylko Niemcy i niektórzy Polacy, ale m.in. "żydowscy sprawcy".
Nie była to jednak ostatnia okazja do tego, by uczestnicy spotkania z polskim premierem zbierali szczęki z podłogi. Drugi raz musieli to zrobić, gdy Mateusz Morawiecki oznajmił, iż w 1968 roku Polska nie istniała. Emocje wokół tych zachowań premiera sprawiły jednak, że opinii publicznej umknął jeszcze jeden wprawiający w osłupienie czyn Mateusza Morawieckiego.
Premier na grobach kolaborantów
Otóż okazuje się, iż polski premier znalazł w weekend czas także na to, by uczcić pamięć żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Cóż w tym złego? Kto uważał na historii, ten wie, że byli to ludzie, którzy polskiemu mundurowi podczas II wojny światowej przynosili hańbę. Brygada Świętokrzyska nie zgodziła się na scalenie z Armią Krajową, a w działaniach na własną rękę splamiła się antysemityzmem i... kolaboracją z hitlerowcami.
"Od stycznia 1945 roku żołnierze Brygady Świętokrzyskiej i Niemcy wspólnie wycofywali się przed Sowietami i brali udział w działaniach zbrojnych. Aż do kwietnia prowadzono rozmowy z lokalnym dowództwem Wehrmachtu - docelowo Niemcy chcieli wykorzystać polski oddział na froncie wschodnim, planując jego włączenie do Waffen SS" - tak historię BŚ NSZ opisywał w naTemat Waldemar Kowalski. "Niemieccy propagandziści rozgłaszali potem, że oto wiele tysięcy Polaków ochotniczo rwie się do walki z bolszewikami" - podkreślał.
Ta smutna historia dobrze znana jest każdemu, kto choć trochę interesuje II wojną światową. Wątpliwe więc, że nie znał jej premier Mateusz Morawiecki, który co prawda lata spędził w zarządach wielkich instytucji finansowych, ale z wykształcenia jest historykiem. Wygląda zatem na to, iż szef polskiego rządu w środku konfliktu z Izraelem i USA o historię Holokaustu z premedytacją postanowił uczcić Polaków, którzy kolaborowali z III Rzeszą.