4 czerwca prawdopodobnie wejdą w życie przepisy ustawy o kierujących pojazdami z dnia 5 stycznia 2011 roku. Mimo kreowanego przez media "oblężenia" ośrodków szkolenia kierowców, szkoły jazdy mówią ledwie o zwiększeniu zainteresowania. Najwięcej emocji budzi oczywiście obowiązkowy kurs doszkalający, obejmujący szkolenie na płycie poślizgowej. Spytaliśmy kierownika ODTJ Automobilklubu Polskiego, czy ośrodki są przygotowane na potencjalne zmiany.
Wprowadzenie tych przepisów w życie przekładano już kilkukrotnie, za każdym razem wywołując stres u tysięcy kursantów. Ci masowo uderzali do Ośrodków Szkolenia Kierowców tak, by zakończyć swój kurs we właściwym terminie. Wszystko po to, by zdążyć z egzaminem w miejscowym WORD zanim przepisy ustawy wejdą w życie. Chodzi głównie o rozdział 14, który odnosi się do dwuletniego okresu próbnego, jakiemu miałby podlegać świeżo upieczony kierowca.
Dużo emocji wywołały zapisy dotyczące obowiązkowego kursu doszkalającego, który kierowca miałby odbyć w okresie między czwartym a ósmym miesiącem po zdaniu egzaminu.
Niektórzy instruktorzy uznają, że w trakcie dwóch godzin teorii i jednej godziny praktyki na płycie poślizgowej młody kierowca nie jest w stanie niczego się nauczyć. Zdania w tej kwestii są jednak podzielone.
– Te dwie godziny teorii, a przede wszystkim jedna godzina praktyki w ODTJ nie służą temu, by czegoś kogokolwiek nauczyć. Kurs nie ma na celu zdobycia umiejętności praktycznych. Program kursów jest dokładnie rozpisany we właściwym rozporządzeniu. Określono tam precyzyjnie, z czym ma zaznajomić się kursant w ciągu tej jednej godziny na płycie poślizgowej. Przede wszystkim chodzi o to, aby młody kierowca zdał sobie sprawę z trudności z opanowaniem pojazdu wynikających z nadmiernej prędkości, możliwości pojazdu oraz przeceniania własnych umiejętności – mówi naTemat Adam Goss, zastępca Dyrektora ds. Szkoleń Automobilklub Polski, Kierownik OSK i ODTJ Automobilklubu Polski.
– W przestrzeni publicznej wielokrotnie powtarzane są nieuzasadnione wypowiedzi na temat programu szkolenia tych kursów. Prawdopodobnie wynika to z nieznajomości przepisów wykonawczych – dodaje.
Czy nie lepiej byłoby jednak, gdyby przyszły kierowca mógł odbyć wymagane przez ustawę szkolenie w trakcie kursu w OSK? Przecież właśnie na tym etapie osoba zainteresowana zrobieniem prawa jazdy poznaje zasady pracy pojazdu, technikę jazdy i w praktyce dowiaduje się, jak wygląda bezpieczeństwo na drodze. W takim wymiarze szkolenie między czwartym a ósmym miesiącem wydaje się jedynie dodatkowym utrudnieniem wiążącym się z kolejnym wydatkiem, na który narażony będzie młody kierowca. Oczywiście o ile ustawa wejdzie w życie 4 czerwca.
– W przestrzeni publicznej postuluje się, by robić takie szkolenia wcześniej, albo, że np. powinno to leżeć w kompetencji szkół nauki jazdy. To znów jest spowodowane dalekim niezrozumieniem idei tych szkoleń – twierdzi Goss. – Zostały one sprofilowane dokładnie na okres między czwartym a ósmym miesiącem, ponieważ badania wykazały, że osoba po takim czasie od zdania egzaminu po okresie chwilowej ostrożności nabiera nieuzasadnionego, błędnego przekonania o własnych, wysokich umiejętnościach i doświadczeniu.
Kolejnym powodem do obaw jest liczba ODTJ-ów, które posiadają odpowiednią infrastrukturę. –Liczba ODTJ-ów w Polsce rośnie. Trzeba wziąć pod uwagę, że zapisy ustawowe po raz pierwszy pojawiły się w 2011 roku, lecz wejście ich w życie przekładano już trzykrotnie – przypomina Goss. – Znam osobiście wielu przedsiębiorców, którzy chętnie wyłożyliby pieniądze na taką inwestycję. Niestabilność przepisów jest jednak na tyle duża, że nikt nie zainwestuje tak dużych środków "w ciemno". Mimo wszystko potencjalni inwestorzy po wejściu ustawy w życie będą mieli jeszcze kilka miesięcy na wybudowanie Ośrodków Doskonalenia Techniki Jazdy. To wystarczająco dużo czasu, żeby zapewnić odpowiednią bazę do prowadzenia tych szkoleń – mimo wszystko uspokaja nasz rozmówca.
Największa zdawalność w Ostrołęce
Miesięcznik "Szkoła Jazdy" w oparciu o 49 źródeł opublikował w tym tygodniu raport dotyczący zdawalności w Polsce w roku 2017 na prawo jazdy kategorii B. Choć w porównaniu do roku poprzedniego zdawalność wzrosła zarówno w odniesieniu do egzaminów teoretycznych i praktycznych, to jednak nadal wygląda to dość blado. Zwłaszcza część polegająca na jeździe przysporzyła młodym kierowcom znacznych trudności.
Średni wynik w naszym kraju to 35 proc. W przypadku teorii zdawalność wyniosła nieco ponad 52 proc. W związku z takimi liczbami możemy mówić o delikatnym wzroście w porównaniu do roku poprzedniego, lecz nadal trudno doszukiwać się tu powodów do chluby. Jedynym ośrodkiem, w którym zdawalność egzaminu praktycznego wyniosła więcej niż 50 proc., był WORD w Ostrołęce (54,19%). Na podium znalazła się również Jelenia Góra (46,91%) oraz Płock (46,85%).
– Ostrołęka od wielu lat trzyma poziom – mówi Dariusz Mierzejewski p.o. Dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Ostrołęce. – Liczba osób zgłaszających się na egzamin utrzymuje się na podobnej skali, a jeśli miałbym wskazać przyczyny naszego dobrego wyniku, powiedziałbym że to kwestia odpowiedniej infrastruktury i właściwego, wysokiego poziomu przygotowania Ośrodków Szkolenia Kierowców.
Szturmem na egzamin
Wydawać by się mogło, że potencjalne, nadchodzące zmiany wywołają lawinę zapisów na kursy w OSK. Wszak warto byłoby jeszcze załapać się na obecnie istniejące regulacje i zdać na "prawko" w świetle aktualnych przepisów. – Oblężenia nie odnotowujemy, co najwyżej niewielki wzrost zainteresowania – studzi jednak emocje Adam Goss.