To już nie jest koło poselskie, to partia polityczna, która w ostatnich tygodniach bardzo intensywnie zaczęła tworzyć swoje lokalne struktury. Kornel Morawiecki jeździ po Polsce i zachęca do boju, trwa akcja w internecie. "Zapraszamy osoby, które chcą pracować dla dobra Polski" – zachęcają na Facebooku. Chcieliśmy sprawdzić, jak im idzie, ale nie oceniać politycznie. Jak oddolnie tworzy się ta partia, której członkowie już deklarują, że będą walczyć o wybory samorządowe. A potem chcą sięgnąć wyżej.
Powstanie partii Kornel Morawiecki ogłosił w kwietniu ubiegłego roku i pewnie nie byłoby o niej tyle słychać, gdyby nie głośne przejścia polityków Kukiz'15, którzy, jak poseł Adam Andruszkiewicz, przyciągają do niej kolejnych zainteresowanych. "Pod skrzydłami starszego Morawieckiego zrobił się jeszcze bardziej aktywny niż wcześniej, tworząc m.in. "Drużyny A", do których przystąpiło już ok 20 tys. osób" – pisał w naTemat o Andruszkiewiczu Tomasz Ławnicki.
Ale na szczeblu lokalnym też widać poruszenie. Tu od kilku tygodni trwa wręcz ofensywa tworzenia partyjnego zaplecza. "Szanowni Państwo, wszystkie osoby, które chcą zaangażować się w działania ugrupowania Wolni i Solidarni, z Zamościa, Biłgoraja, Tomaszowa Lubelskiego, Chełma, Hrubieszowa, Parczewa, Radzynia, Białej Podlaskiej, serdecznie zapraszamy do kontaktu" – to komunikat Kornela Morawieckiego z 20 lutego.
Gdy piszę ten tekst, czekają na jego przyjazd w Szczecinie. Spotkanie ma się odbyć w hotelu Radisson. W ostatnim czasie w mieście powstały dwa koła, do jednego z nich ma dziś dołączyć duża grupa kolejnych członków.
"Upoważniam pana do tworzenia struktur
W całym wojewódzkie zachodniopomorskim takich kół, które tworzą pierwsze podwaliny partii, jest już kilkanaście, albo i więcej. – Świnoujście, Szczecin, Starogard, Nowogard, Miedzyzdroje, Koszalin, Gryfin, Gryfice...– wymienia Zbigniew Pomieczyński, koordynator w województwie zachodniopomorskim. Wszędzie Wolni i Solidarni działają od kilku miesięcy, a członków i sympatyków – jak słyszę – stale przybywa.
– Jestem bardzo zadowolony. Gdy pierwsze koło zaczęło działać w Świnoujściu, na spotkanie przyszło 14 osób. W ciągu kolejnych dwóch tygodni było ich już ponad 30. W samym tylko Szczecinie jedno z kół liczyło w chwili założenia ponad 40 osób, teraz na pewno też jest ich więcej. Liczby stale się zmieniają. Jestem więc głęboko przekonany, że zaznaczymy swoją obecność w wyborach samorządowych – mówi naTemat.
Zbigniew Pomieczyński przez lata był świnoujskim samorządowcem i właściwie już przeszedł na emeryturę, gdy zupełnie "znienacka" los zetknął go z Kornelem Morawieckim. Jako pierwszy w Polsce 21 listopada otrzymał dokument "udzielenia" do tworzenia struktur partyjnych w regionie. Kilka innych osób otrzymało je później, najwięcej w styczniu i w lutym.
– Zgłaszają się do nas dyrektorzy firm, lekarze, adwokaci, profesorowie, fachowcy, są też studenci. Szefem koła w Świnoujściu jest były prezydent miasta, w Szczecinie – znany w mieście adwokat. To ludzie znani, cenieni i cieszący się powszechnym szacunkiem. Ale nie da się też ukryć, że osoba Kornela Morawieckiego przyciąga do nas ludzi. To człowiek legenda, którego nikomu nie trzeba w Polsce przedstawiać – mówi.
"Liczba kół się potroiła"
Koła powstają też w innych częściach kraju, głównie na zachodzie i południu. A to, co właśnie wokół nich się dzieje, Andrzej Lubelski, koordynator na województwo świętokrzyskie, nazywa budowaniem kuli śnieżnej.
– Z każdym następnym dniem, czy tygodniem, jest coraz więcej zainteresowanych ludzi. Za około dwa tygodnie planuję spotkanie, na które ma przyjechać ponad 50 osób, które już się zadeklarowały, że chciałyby się zapisać do partii. Do tej pory miałem z nimi kontakt tylko telefoniczny. Uważam, że to bardzo dużo. Jest tendencja rosnąca i to w relatywnie szybkim tempie – twierdzi.
Kielce, Starachowice, Ostrowiec, Opatów – w tych powiatach działają już Wolni i Sprawiedliwi, a zaoferował się jeszcze powiat jędrzejowski, włoszczowski, kazimierski, Busko. Andrzej Lubelski ocenia, że w całym województwie jest dziś około 100 członków. Może to niewiele, ale....
– To są niecałe trzy miesiące, a liczba się potroiła, czy nawet czterokrotnie jest większa – mówi. Ma porównanie, bo kilka miesięcy temu wszystko szło bardzo opornie. – Ludzie byli sceptyczni, nie chcieli się angażować, trudno było ich przekonać. A ostatnio, w ciągu dwóch tygodni zostało w województwie utworzonych 8, 9 nowych kół. Kilka miesięcy trzeba było na to pracować, teraz samo się to już napędza. Myślę, że po najbliższym spotkaniu powstanie 10 kolejnych kół – ocenia.
W skali kraju liczba może nie robi wrażenia, ale tendencję narastającą potwierdzają wszyscy. – W Polsce są dziś 44 koła – mówi naTemat Agnieszka Wojciechowska, koordynatorka z województwa łódzkiego. Reaguje spokojnie na ten wynik, ale przyznaje, że sama obserwuje, że coś zaczęło się dziać, najwyraźniej w związku z wyborami samorządowymi. – Ludzie dzwonią, przychodzą, jest większe zainteresowanie – opowiada. W Łodzi, działają 4 koła. Zgłosiło się, na przykład, kilku ławników. – Marszałek nie liczył na to, że będą to byli działacze Solidarności Walczącej i faktycznie tak nie jest. Przychodzą nowi, przypadkowi ludzie – mówi.
Skąd takie zainteresowanie?
Dlaczego teraz? Myliłby się ten, kto sądzi, że może mieć to silny związek z premierem Mateuszem Morawieckim. A przecież ta lokalna ofensywa partii jego ojca zbiega się w czasie z momentem, kiedy stanął na czele rządu. Jak słyszę, raczej nikt nie zwraca na to uwagi, a przynajmniej nie to jest główną przyczyną.
- Naturalnie jesteśmy postrzegani jako przybudówka PiS. Potrzebne są dłuższe rozmowy, żeby ludziom wytłumaczyć, że jest to coś innego. Że mamy inne podejście do państwa, społeczeństwa, budowania więzi obywatelskich, solidaryzmu – mówi Tomasz Osieleniec, koordynator na powiat wrocławski. On akurat u siebie wielkiemu boomu nie obserwuje, choć na terenie powiatu są nie sformalizowane jeszcze koła, łącznie może ich być około 11 (każde to minimum 4 osoby).
– Ale wiem, że w Polsce partia rozwija się dość dynamicznie – podkreśla.
Andrzej Lubelski tłumaczy: – Ludzie coraz bardziej są zainteresowani, bo zbliżają się wybory samorządowe. Dodatkowo wpływ ma to, co dzieje się na scenie politycznej. Solidarni zaczynają zagospodarowywać niszę, na którą ludzie czekali. Czyli nie kłócić się. Myślę, że jest taka potrzeba siły politycznej, która będzie jednoczyć, a nie dzielić. Tego brakowało.
Prosi, by napisać, że to wartości patriotyczne, program, ale przede wszystkim osoba Kornela Morawieckiego przyciąga na ludzi: – Jako ikona walki z komunizmem i osoba, która nie przystąpiła do układu Okrągłego Stołu, działa jak magnes.
Szykują się do kongresu partii
Wieści szybko się rozchodzą. Nawet na Facebooku pojawiła się grupa "Wolni i Solidarni - budujemy struktury lokalne".
Zbigniew Pomieczyński przyznaje, że ludzie sami do niego dzwonią, pytają, niektórych sam namawia. Ostatnio zadzwonił burmistrz jednego z miast w województwie warmińsko-mazurskim, który chce takie struktury tworzyć u siebie, i pytał jak to zrobić. Umówili się na spotkanie w Gdańsku.
Za kilka dni jedzie z kolei na spotkanie z koordynatorami z województw lubuskiego i wielkopolskiego. – Będziemy się zastanawiać nad wyborami do samorządów, ale też rozmawiać o strukturach partii. Pod koniec marca ma się odbyć kongres partii i wtedy chcemy określić ostatecznie nasze cele i wyzwania, którym będziemy musieli stawić czoło. Na razie wciąż mamy statut założycielski. Być może podczas spotkania wypracujemy pomysły, które będziemy mogli przedstawić szefowi naszej partii Kornelowi Morawieckiemu – mówi. Z wyraźnym entuzjazmem.