Gdy mówi o opozycji, nie przebiera w słowach, a jego wypowiedzi są ostrzejsze niż ataki Krystyny Pawłowicz. Adam Andruszkiewicz, poseł z Podlasia, po odejściu z klubu Kukiz 15' nabrał wiatru w żagle. Pod skrzydłami Kornela Morawieckiego zrobił się jeszcze bardziej aktywny niż wcześniej, tworząc m.in. "Drużyny A", do których przystąpiło już ok 20 tys. osób. Wygląda na to, że dopiero będzie o nim głośno...
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Ma zaledwie 27 lat i za sobą przynależność do wielu ruchów i organizacji. Zawsze po skrajnie prawej stronie. Nigdy nie ukrywał przy tym swoich ambicji. Ostatnio przyznał, że całkiem poważnie rozważa udział w wyborach samorządowych, by zawalczyć o prezydenturę w Białymstoku. Uważa przy tym, że miastu niesłusznie przyprawiono gębę siedliska neofaszyzmu i on z tą łatką zamierza walczyć.
"Totalni (...) największym zagrożeniem"
Da się jednak zauważyć, że jego polityczne plany sięgają dużo dalej niż stanowisko prezydenta w blisko 300-tysięcznym mieście. Parę miesięcy temu ruszył w Polskę i błyskawicznie zgromadził wokół siebie grono ok. 20 tys. zwolenników. A obserwując jego wpisy na Twitterze i aktywność w mediach publicznych, łatwo dostrzec, co jest jego celem nadrzędnym – nie dopuścić, by obecna opozycja kiedykolwiek wróciła do władzy.
Realizuje zatem marzenie PiS, choć w rządzącej partii nie jest. Gdy opuścił ruch Kukiz 15', spekulowano, że pójdzie bezpośrednio do ugrupowania Kaczyńskiego. Tak się jednak nie stało – Andruszkiewicz zasilił szeregi niewielkiego koła Wolni i Solidarni, założonego przez innego zbiega od Kukiza, Kornela Morawieckiego. "Nie możemy pozwolić na to, żeby za dwa lata wrócił Donald Tusk, przejął władzę i wszystko zniszczył" – tak w TVP Info tłumaczył swoją decyzję o zmianie politycznych barw.
Siłownia, swastyka i gejowski plakat
Te słowa sprzed ponad roku to - wydaje się - credo działania Adama Andruszkiewicza. W "opozycji totalnej" dostrzega największe zagrożenie dla kraju i z owym "zagrożeniem" walczy z "totalnym" zapałem. Zresztą sam też bywa w tej walce poszkodowany. Co tu kryć – ktoś, kto ostatnio wyprodukował na jego temat zdjęciowego fejka, przesadził. Na Twitterze pojawił się fotomontaż. Widać posła Andruszkiewicza ściskającego dłoń z bywalcem siłowni, który na sobie ma... koszulkę ze swastyką.
Zdjęcie opatrzone zostało wezwaniem do Prokuratury Krajowej, by podjęła interwencję w sprawie tego, z kim spotyka się parlamentarzysta. Znajomi Andruszkiewicza zaalarmowali go, co krąży po sieci – zamieszczono więc zdjęcie oryginalne i to sfałszowane. Zaznaczono przy tym, że taki fejk szkodzi nie tylko samemu zainteresowanemu, ale w ogóle Polsce.
W sumie dało się zauważyć, że to musi być fotomontaż – na ścianie siłowni widać bowiem plakat ewidentnie z jakiejś imprezy gejowskiej. Ale wiele osób się nabrało. Podało dalej i - jak obiecuje poseł Andruszkiewicz - te osoby proszą się o kłopoty. Parlamentarzysta oczekuje bowiem ukarania nie tylko tego, który sprokurował i zamieścił fejkowe zdjęcie, ale też i tych, którzy to posłali dalej w świat. W tym gronie znalazło się sporo osób uznawanych za "totalną opozycję".
"Chciano mnie zniszczyć, wyeliminować..."
"Sprawa jest już w rękach organów ścigania. Zrobię wszystko, by osoby zaangażowane poniosły konsekwencje swoich oszczerczych działań" – obwieścił Adam Andruszkiewicz w ostatni piątek. I widać, że nie brakuje mu determinacji, aby odegrać się na tych, którzy - jak to określa - uczestniczyli w "obrzydliwej kampanii fake news".
Nie da się ukryć, że rozpowszechniony fejk sprawił, iż Andruszkiewicz jeszcze bardziej nabrał wiatru w żagle i - mówiąc o sobie samym w kategoriach ofiary - popadał przy tym w patos.
I faktycznie – Adam Andruszkiewicz słowem i czynem o tę "nową Polskę", taką jak ją sobie wyobraża, walczy w ostatnim czasie coraz ostrzej. Zdecydowanie bierze w obronę Mateusza Morawieckiego, chwaląc go za słowa o "żydowskich sprawcach". Wszelkie słowa krytyki pod adresem premiera odpiera bezpardonowo, w stylu, jakiego nie powstydziliby się Krystyna Pawłowicz czy Dominik Tarczyński. "Opozycja totalna chce po trupie Polski odzyskać władzę" – stwierdził w telewizji wPolsce.pl. "Jeśli dziś nie zrobimy porządku z opozycją totalną - w przyszłości skończy się to podobnie" (w domyśle - wróci komunizm) – tak z kolei na Twitterze odniósł się do krytyki senatora Marka Borowskiego pod adresem premiera Morawieckiego. Widać wyraźnie, że spór w relacjach polsko-izraelskich to coś, w czym poseł powołujący się na przedwojenne endeckie tradycje czuje się jak ryba w wodzie. W tamtych kręgach w II RP w latach 30. słowo "szkodnik" też było dość często używane.
"Jedni latają na Maderę..."
Na Twitterze, Facebooku oraz w tradycyjnych mediach Adam Andruszkiewicz obecny jest niemal non stop. Jest go wszędzie na tyle pełno, że można mieć wrażenie, że jest on przedstawicielem znaczącej siły politycznej, a nie niewielkiego, 6-osobowego zaledwie, koła poselskiego. Ta aktywność zaś przekłada się na niemałą popularność. Odkąd Andruszkiewicz opuścił klub Kukiz 15', zaangażował się w dwie poważne inicjatywy – zaczął tworzyć Akademię Młodej Endecji, która - wykładami głoszonymi choćby przez Rafała Ziemkiewicza - ma formować "przyszłe elity dla Polski".
Od paru miesięcy tworzy też "Drużynę A", jeżdżąc po całej Polsce (nota bene – z jeżdżenia po całym kraju poseł słynie – w 2016 r. pobrał z Sejmu 40 tys. zł tzw. kilometrówki, choć nie posiadał prawa jazdy). W Białymstoku na ostatnim sobotnim spotkaniu z wyborcami tłum był niemały. Ale nie tylko we własnym regionie na spotkaniach z Andruszkiewiczem jest pełno – poseł raz po raz zamieszcza zdjęcia a to z Krakowa, a to z Zielonej Góry. Braku aktywności bez wątpienia zarzucić mu nie można.
Portal endecja.pl podaje, że zaledwie w parę tygodni do klubów "Drużyny A" przystąpiło niemal 20 tys. osób. Andruszkiewicz zatem jest na fali. Najbliższe tygodnie zapewne pokażą, czy zdecyduje się na start w wyborach na prezydenta Białegostoku. Możliwe, że nie, bo najpewniej mierzy wyżej. A opozycja może się od niego uczyć, jak aktywnie i od dołu budować struktury.
Chciano mnie zniszczyć, wyeliminować z polityki, uciszyć raz na zawsze. Ale dzięki temu, że stoi za mną taka armia tysięcy Przyjaciół, czyli Wy - wiem, że MUSZĘ dalej walczyć o nową Polskę wspólnie z Wami! I się nie poddam.