W internecie nic nie ginie. Wprawdzie mapę, na której aż się roi od błędów, już skasowano, ale screeny się zachowały. "To wiedzą nawet uczniowie podstawówki!" – obwieszcza "Fakt", którego dziennikarz zdążył zrobić zrzut ekranu z przedziwną mapą Polski, gdzie pomylono liczbę województw a miasta oznaczono w niewłaściwych miejscach.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Walka o czyste powietrze jest jednym z priorytetów rządu" – ogłosił wczoraj premier Mateusz Morawiecki w dniu, w którym Trybunał Sprawiedliwości uznał, iż Polska naruszyła unijne prawo, nie przestrzegając dziennych i rocznych dopuszczalnych wartości stężeń pyłu zawieszonego w powietrzu. Ale gdzie rząd tę walkę ze smogiem zamierza prowadzić? Z mapy, jaką zamieszczono na profilu Kancelarii Premiera na Twitterze, trudno było się zorientować.
Od błędów aż się roiło. Na mapie zamieszczono bowiem tylko 15 województw. Gdzie zginęło 16? Łódzkie i świętokrzyskie połączono w jedno. Ale to jeszcze nic – w owym województwie "łódzko-świętokrzyskim" usytuowano Kraków, Katowice i Sosnowiec. Z kolei dwa miasta z województwa śląskiego - Zabrze i Gliwice - trafiły do... Wielkopolski. Nic dziwnego, że mapa z Twittera zniknęła dość szybko, ale dowód kompromitującej wpadki pozostał – zdjęcie tej kuriozalnej mapy zachował dziennikarz "Faktu".
"Polska bez woj. łódzkiego i z Krakowem w świętokrzyskim. Polska Fundacja Narodowa rozgościła się w KPRM" – skomentował Dariusz Grzędziński. Dziennikarzom "Faktu" nie udało się ustalić, kto dokładnie przygotował tę feralną mapę.
Czyżby urzędnicy z Kancelarii Premiera geografii uczyli się z wiersza "Globus" Jana Brzechwy?
(...) Siedlce wpadły do Krakowa, Kraków zmienił się w jezioro, Nowy Targ za San się schował, A San urósł w górę sporą. (...)