Bardzo dużo w mediach mówiło się ostatnio o zachowaniu Denisa Urubko, jednego z uczestników wyprawy na K2. Postanowił samodzielnie, bez poinformowania kierownictwa bazy wejść na szczyt K2 przed końcem lutego. Skąd taki pomysł? Okazuje się, że określenie kalendarzowej zimy przez alpinistów nie musi być ze sobą zgodne.
Denis Urubko uważa, że wejście na szczyt po 28-29 lutego jest niezgodne z zasadami zimowej wspinaczki, bowiem według niego to właśnie do tej daty przypada prawdziwa zima w Himalajach i Karakorum, która trwa od 1 grudnia, a nie jak przyjmuje oficjalnie kalendarz, czyli od 21-22 grudnia.
A Ty jak myślisz?
czy
Zachowanie Urubko wywołało burzę w sieci. Wielu internautów uznało go za nieodpowiedzialnego egoistę. Ale jak zauważył alpinista Piotr Tomala, "Denis od dawna głosił, iż dla niego zima kończy się 28 lutego. Na tym punkcie jest trochę zafiksowany". Ostatecznie Urubko zaczął schodzić w dół, ale wciąż nie wiadomo czy atakował szczyt.
Rosyjski himalaista z polskim obywatelstwem to wyjątkowo zasłużona postać, jeśli chodzi o wspinaczkę górską. Jako piętnasty człowiek w historii zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników świata - tzw. Koronę Himalajów i jako ósmy dokonał tego bez użycia butli tlenowych. Próba samotnego wejścia na szczyt K2 nie wzięła się jednak z niczego.
Kalendarzowa zima
Zima astronomiczna rozpoczyna się w momencie przesilenia zimowego i trwa do momentu równonocy wiosennej, co przekłada się na okres pomiędzy 22 grudnia a 21 marca. Daty mogą się przesuwać się o dzień wcześniej lub dzień później.
Jednak Denis Urubko w obszernym artykule dla portalu "Russian Climb" tłumaczył swoje podejście do kalendarzowej zimy: "Od czego zależy pora roku? Od wysokości położenia słońca ponad linię horyzontu. Najkrótszy dzień i najdłuższa noc przypada na 21-22 grudnia. Więc ten dzień możemy przyjąć jako punkt odliczania ilości ciepła, które oddaje Słońce. Jednak punkt ten nie będzie środkiem zimy klimatycznej. Ponieważ atmosfera, skały, lodowce, woda, grunt są inertne – kumulują i oddają energię. Dlatego daty oddalone o taką samą ilość dni od dnia Przesilenia Zimowego będą się różnić natężeniem „zimowości”. Dlatego 1 grudnia (początek zimy kalendarzowej) jest o wiele bliżej do dnia Przesilenia Zimowego, niż 28 (29) luty (koniec kalendarzowej zimy) – 21 dni kontra 67 dni. Czego oczekuję od zimy? Zimna i wiatru, śniegu i krótkiego dnia świetlnego" – możemy przeczytać.
Wspomina w tekście o tym, że w Kazachstanie i w Rosji panuje inna definicja zimowej wspinaczki. "W związku z 'północną' geografią Ałtaju i Kamczatki, zredefiniowano pojęcie okresu zimowego, wyznaczając alternatywne daty dla najzimniejszej z pór roku. Przykładowo, chodzi o okres między 15 listopada a 15 marca. Zaznaczę przy tym, że nie uwzględnianie decyzji Sowieckiej Szkoły Wspinaczki (z ang. Soviet mountaineering School) uważam za niewłaściwe" – napisał.
Szczyty zdobywane zimą
Z racji bardzo ciężkich warunków pogodowych, zdobycie zimą któregoś z 14. ośmiotysięczników jest ogromnym wyzwaniem nawet dla najbardziej wytrzymałych i najlepiej wyszkolonych technicznie alpinistów. Zagrożeń dla życia istnieje wiele: zrywające się lody oraz lawiny; ślepota śnieżna, choroba wysokościowa wynikająca ze zbyt niskiej zawartości tlenu w powietrzu; silne podmuchy wiatru i nieustannie zmieniająca się pogoda; bardzo niskie temperatury powodujące odmrożenia lub hipotermie czy w końcu wypadki związane z odpadnięciem na trudnych i stromych odcinkach góry.
Stąd historia szczytów ośmiotysięczników zdobytych zimą nie jest zbytnio długa i zaczyna się w 17 lutego 1980 roku, a jego bohaterami są Polacy. To właśnie wtedy Krzysztof Wielicki oraz Leszek Cichy dokonali pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest.
O trudności wspinaczki na najwyższą górę świata w zimie wspominał w audycji polskiego radia dr Jan Serafin: – Trzeba sobie zdać sprawę, że tam działa cały szereg czynników. Po pierwsze bardzo niskie temperatury, sięgające minus 40 stopni, co przy silnym wietrze czyni te temperatury zupełnie nieludzkimi, zbliża je do tych, które są chyba jedynie na powierzchni Księżyca. Po drugie – co jest jeszcze ważniejsze – olbrzymie niedotlenienie. My musimy zdać sobie sprawę, że na wysokości szczytu Mount Everestu człowiek znajduje się stale na pograniczu świadomości i nieświadomości, nawet w stanie idealnej aklimatyzacji, tam ta równowaga czynności biologicznych jest niesłychanie chwiejna – powiedział.
Dominacja Polaków
Od czasu sukcesu Polaków na najwyższej górze świata mówi się o początkach zimowego himalaizmu. W przeciągu całych lat 80. to właśnie polscy wspinacze kompletnie zdominowali ten obszar i jako pierwsi zdobyli zimą Manaslu, Dhaulagiri, Czo Oju, Kanczendzonga, Annapurna, Lhotse. To była złota dekada polskiego himalaizmu, która zatrzymała się wraz z upadkiem komunizmu, wstrzymaniem finansowania przez władze i śmiercią Kukuczki. Za swoje wyczyny byli nazywani "lodowymi wojownikami".
14 stycznia 2005 roku Polacy znowu przetarli szlak i rozpoczęło się zdobywanie szczytów zimą. Piotr Morawski wraz z Włochem Simone Moro zdobyli Sziszapangma. Moro z Urubko zdobyli 4 lata później Makalu, zaś w 2012 Adam Bielecki i Janusz Gołąb wspięli się na Gaszerbrum I. Bielecki znajdował się także w polskiej ekipie, która zdobyła Broad Peak w 2013 roku. Simone Moro był z kolei w załodze, która 26 lutego 2016 roku skutecznie zaatakowała Nanga Parbat. Jedyną górą wciąż niezdobytą w zimie pozostaje K2.
1 grudnia-28 lutego
Gdyby przyjąć zasady wyznawane przez Urubko, to dwa marcowe wejścia Polaków byłyby zdyskwalifikowane. Chodzi o wspomniane wcześniej wejścia na Gaszerbrum I oraz Broad Peak. W przypadku pierwszej góry, Adam Bielecki oraz Janusz Gołąb uczynili to 9 marca. Zaś jeśli chodzi o Broad Peak, to Bielecki wraz z Arturem Małkiem, Maciejem Berbeką i Tomaszem Kowalskim dokonali tego 5 marca (w trakcie schodzenia ze szczytu Berbeka i Kowalski nie zdołali powrócić na noc do obozu i zostali uznani za zmarłych).
Urubko podkreśla, że "zasady sportowego podejścia w alpinizmie nie powinny wyróżniać się i mieć wyjątków. Jeżeli dla wszystkich ludzi zima – od 1 grudnia do 28 (29) lutego, to lepiej by było alpinistom postępować według ogólnie przyjętych zasad. Przy tym nie próbować stać się astronomami, których, w zasadzie z naukowego punktu widzenia, niewiele interesują warunki klimatyczne na Ziemii. W danym kontekście 'rok astronomiczny' - to goła abstrakcja, nie mająca realnego przełożenia na warunki ziemskie".
"Zima, wiosna, lato i jesień. Każda pora roku wyróżnia się odmiennymi cechami. 1 marca przypisuje się surowe zimowe warunki, jednak (proszę wybaczyć, że się powtarzam) jest to już wiosna. Jak również 1 grudnia na szczycie Everestu mogą panować jak najbardziej sprzyjające warunki – ale nie muszą. Tak czy siak, jest to zima" – wyjaśnia alpinista.
Choć przeważająca większość pierwszych wejść na ośmiotysięczniki odbyła się między 21 grudnia a 28 lutego, to jednak posługując się kalendarzem w żaden sposób nie powinno się dyskredytować osiągnięć alpinistów, którzy dokonali tego w marcu, ani też podciągać osiągnięć sprzed kalendarzowego rozpoczęcia zimy.