
– Takich rzeczy się nie robi – tak Adam Bielecki komentuje samodzielny i niezapowiedziany szturm Denisa Urubko, który poszedł w kierunku szczytu K2. Polak nie ukrywa, że jest zachowaniem Urubki oburzony. Sam autor zamieszania już wrócił. Jak powiedział Bielecki TVN24, Urubko jest cały i zdrowy. Nie wiadomo jednak, czy będzie dalej uczestniczył w wyprawie.
REKLAMA
Adam Bielecki w TVN24 przybliżył kulisy decyzji Denisa Urubko. – Wszyscy tutaj widzieliśmy, jak bardzo Denisowi zależy na tym, by zdobyć szczyt. Jego motywacja była ogromna. Po tym, jak zaproponował mi wspólne wyjście, czułem, że jeśli odmówię, może pójść sam – mówił polski himalaista.
Jednak Bielecki ocenia decyzję surowo. – Tak czy inaczej, jest to zaskoczenie, nie wziął radia, nie poinformował nikogo, generalnie takich rzeczy się nie robi – skomentował polski alpinista. W podobnym tonie wypowiadał się Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy. – To jakaś jego obsesja. Nie wiem, skąd się u niego wzięła – komentował. – Na pewno po zejściu czeka go trudna rozmowa z kierownikiem Krzyśkiem Wielickim, także trudna rozmowa z zespołem – dodał Bielecki, gdy Urubko schodził jeszcze do bazy.
Wcześniej polski himalaista napisał na Twitterze, że Urubko proponował mu wspólne wejście na szczyt. Odmówił, motywując to brakiem sensownej pogody. Urubko poszedł dlatego, że 28 lutego uznaje za koniec zimy. Nie chciał czekać z resztą polskiej ekipy na lepszą pogodę, która ma przyjść na początku marca.
Według ostatnich doniesień, być może Urubko wcale nie chciał zdobyć K2. Znajomy niesfornego wspinacza Bogusław Margel twierdzi, że Urubko miał po prostu ruszyć po swoje rzeczy, gdyż planował wcześniejszy powrót do domu. Być może właśnie dlatego, że stwierdził, iż zimowego wejścia na K2 nie uda mu się w tym roku zaliczyć.
źródło: TVN24
