Wyjście z bazy pod K2 w kierunku szczytu to wcale nie musiała być samotna próba zdobycia góry przez Denisa Urubkę – twierdzi prezes Polskiego Klubu Alpejskiego i znajomy Urubki Bogusław Magrel. Według niego Urubko mógł po prostu ruszyć po swoje rzeczy i planować… wcześniejszy powrót do domu.
– Być może to wcale nie pogoda pokrzyżowała plany Denisowi. Być może było to po prostu wyjście w górę w celu pozbierania swojego sprzętu i nie planował ataku szczytowego. Znana była prognoza pogody, która to uniemożliwiała – stwierdził w programie "Wstajesz i wiesz" Magrel.
Urubko mógł ruszyć po swoje rzeczy, ponieważ w jego odczuciu zima kończy się w Karakorum wraz z końcem lutego. A skoro już wie, że nie zdobędzie do końca miesiąca szczytu, to mógł uznać, że czas wracać.
– Denis o krańcowych datach zimy mówił nawet w polskiej prasie. Mam nadzieję, że z końcem miesiąca się nie spakuje i nie wróci do domu, że dalej będzie pomagał – mówił przyjaciel Rosjanina z polskim paszportem.
Przypomnijmy, że o nagłym zejściu Urubki poinformował dzisiaj rano kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. Udał się do obozu drugiego. Wcześniej nie było kontaktu z Urubką, ponieważ wyszedł w górę bez radia.