Komisja sejmowa badająca aferę Amber Gold wzbogaciła się dziś o zeznania kolejnego świadka. Naczelnik jednego z wydziałów ABW wyznał, że agencja miała nie zajmować się tą sprawą na polecenie z centrali.
Komisja sejmowa badająca aferę Amber Gold wzbogaciła się dziś o zeznania kolejnego świadka. Naczelnik jednego z wydziałów ABW wyznał, że agencja miała nie zajmować się tą sprawą na polecenie z centrali. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wiedziała rok przed wybuchem afery, że Amber Gold jest piramidą finansową? Z zeznań naczelnika jednego z wydziałów ABW wynika, że agenci mieli się nie zajmować tą sprawą. Taki ozkaz miał przyjść "z góry".

REKLAMA
Sejmowa komisja badająca kulisy afery Amber Gold przesłuchała kolejnego świadka. Naczelnik jednego z gdańskich wydziałów ABW zeznał, że agencja już rok przed wybuchem afery miała informacje, że Amber Gold może być piramidą finansową. Nie prowadziła jednak śledztwa na polecenie z centrali. Złamanie rozkazu mogło skutkować oskarżeniem o zakłócanie śledztwa.
Jednocześnie naczelnik wyznał, że ABW nic nie wiedziała o pracy syna premiera Donalda Tuska Michała na rzecz jednej ze spółek związanej z Amber Gold. Przesłuchiwany przez członków komisji sejmowej oficer wyznał, że o tym fakcie dowiedział się z gazet. Agencja dostała polecenie z centrali, by wstrzymać się z jakimikolwiek działaniami w sprawie Michała Tuska i OLT Express, gdyż działania w tym kierunku prowadziła już prokuratura. Dzisiejsze zeznania naczelnika pokrywają się z tymi, które jakiś czas temu złożył przed komisją jeden z jego podwładnych.
Michał Tusk i Amber Gold
W czerwcu zeszłego roku przed komisją zeznawał Michał Tusk w obecności swojego adwokata, mecenasa Romana Giertycha. Przez kilka godzin tłumaczył, że nie miał żadnych związków z piramidą finansową stworzoną przez Marcina P. Na koniec wywiązała się nawet ostra dyskusja między Giertychem, a szefową komisji Małgorzatą Wassermann.
Giertych twierdził, że Wassermann powinna przeprosić za pomawianie jego klienta. Wasserman odpowiedziała, że chyba sobie żartuje i kolejny raz przedstawiła zeznania świadka, który miał widzieć, jak Marcin P. wręcza Tuskowi kopertę. Syn byłego premiera zaprzeczył. Przypomniał, że nie mógł się spotkać we wskazanym terminie z Marcinem P., skoro ten był wówczas w areszcie.
źródło: Money.pl