
Minister Gowin ściskał jej rękę i gratulował sukcesów. Na scenie występowała z zespołem R.U.T.A, zagrała także w filmie "Żywie Biełarus" u boku Karoliny Gruszki. Białorusinka Nasta Niakrasava od ośmiu lat mieszka w Polsce, pracuje tu i robi doktorat. Ale niemal od pół roku jej los jest niepewny – tyle czeka na wydanie karty pobytu. Pomocną dłoń wyciągnęli do niej pracownicy resortu, którym kieruje Jarosław Gowin.
Nasta niedawno skończyła 30 lat. I od 8 lat mieszka w Polsce. Tu skończyła licencjat i magisterkę. Teraz robi doktorat z muzykologii. Też na Uniwersytecie Warszawskim. – Moje centrum życiowe jest w Polsce. Tu od ośmiu lat płacę podatki. Udzielam się społecznie, naukowo i artystycznie. Współpracowałam z wieloma wybitnymi artystami w Polsce – mówi nam Nasta Niakrasava.
Uziemiona
Ale ostatnio w tym domu czuje się trochę gorzej. Bo jej los jest niepewny – od przeszło czterech miesięcy czeka na kartę pobytu. – Nie masz kontaktu z osobą decyzyjną, która może ci powiedzieć, że twoja sprawa zostanie rozwiązana wtedy i wtedy. Nawet ustawa nie obowiązuje, bo zawsze można przedłużyć rozpatrzenie sprawy z uwagi na konieczność uzupełnienia materiału dowodowego. Masz takie poczucie niesprawiedliwości, dlaczego tak się dzieje. Niestety jest to sytuacja, która pokazuje "chore" funkcjonowanie urzędu, gdzie obywatele innych państw stają się zakładnikami sytuacji, w której pozostają sami sobie i jedyne, co mogą zrobić, to czekać – rozkłada ręce 30-latka.
Karta pobytu (informacje pochodzą ze strony Migrant.info.pl): "Karta pobytu to dokument potwierdzający tożsamość cudzoziemca podczas jego pobytu w Polsce. Dokument ten wraz z ważnym paszportem zagranicznym potwierdza uprawnienia do pobytu w Polsce oraz uprawnia do wielokrotnego przekraczania granicy polskiej bez konieczności posiadania wizy. Przy przekraczaniu granicy należy przedstawić uprawnionym funkcjonariuszom Straży Granicznej kartę pobytu razem z ważnym paszportem zagranicznym". Czytaj więcej
Natłok obcokrajowców
Na wydanie karty pobytu ostatnio trzeba teraz czekać dużo dłużej, zwłaszcza w województwach, do których tłumnie przybywają obcokrajowcy. Najgorzej jest we Wrocławiu, Warszawie, Krakowie czy Katowicach. To informacje od byłego pracownika urzędu do spraw cudzoziemców.
