Komisja śledcza ds. Amber Gold chce odtajnienia zeznań funkcjonariusza ABW. Jednak posłowie opozycji i PiS-u wskazują na zupełnie inne powody.
Komisja śledcza ds. Amber Gold chce odtajnienia zeznań funkcjonariusza ABW. Jednak posłowie opozycji i PiS-u wskazują na zupełnie inne powody. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Taka sytuacja w polskim Sejmie nie dzieje się często: wszyscy posłowie i posłanki zasiadający w komisji śledczej ds. Amber Gold wspólnie przegłosowali wniosek o odtajnienie zeznań funkcjonariusza ABW. Jednak żeby nie było aż tak obiecująco, parlamentarzyści PiS-u i posłowie opozycji zrobili to każdy z innych powodów.

REKLAMA
O odtajnienie zeznań funkcjonariusza ABW, który zeznawał we wtorek, wnioskowali posłowie opozycji: Witold Zembaczyński z Nowoczesnej i Krzysztof Brejza z PO. Ich wniosek o dziwo przyjęto jednomyślnie. Za wnioskiem zagłosowali nawet członkowie komisji z Prawa i Sprawiedliwości.
Jak mówi poseł Nowoczesnej, to przesłuchanie było przełomem w pracach komisji. Według Zembaczyńskiego, w sprawie pojawiły się nowe wątki i dokumenty.
– Słowa, które zostały wypowiedziane, niosą niesamowity ładunek informacyjny pozwalający wyjaśnić praprzyczyny afery, jej okoliczności, pokazujący wspólne mianowniki tej afery z innymi ważnymi w Polsce. To wszystko stanowi istotny i kluczowy przełom – powiedział Witold Zembaczyński.
Według posłów PO i Nowoczesnej zeznania funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wskazują na powiązania Amber Gold z "dużą instytucją finansową powiązaną z obecną władzą".
O dziwo, przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann z PiS powiedziała, że popiera wniosek i zwróci się do szefa ABW o odtajnienie zeznań. Właśnie szef tej służby może wydać zezwolenie na ujawnienie zeznań swojego pracownika. Jednak nie ma się co spodziewać, że uzasadnienie posłów opozycji przypadło do gustu pisowskiej większości w komisji. Według posłów i posłanek z PiS, decydującym wątkiem ostatnich zeznań jest polecenie, aby wstrzymać czynności operacyjne dotyczące Michała Tuska, syna byłego premiera, który pracował dla linii lotniczych OLT Express.
Przypomnijmy, spółka Amber Gold upadła w sierpniu 2012 roku. Według prokuratury, Marcin P. wraz z małżonką zdefraudowali ponad 850 milionów złotych. Do tej pory udało się odzyskać jedynie kilka procent tej kwoty.