
Pojawiły się nowe informacje na temat wypadku prezydenckiej limuzyny. Kierowca, który wczoraj w Krakowie najechał na separator oddzielający jezdnię od torów tramwajowych, przyznał, że to on jest winny. Mężczyzna wyjaśnił, że po prostu się zagapił. Dodał, że podczas jazdy przez centrum Krakowa rozpętała się śnieżyca, która znacznie ograniczyła widoczność – ustalił dziennikarz RMF FM.
REKLAMA
Do sprawy kolizji z udziałem Andrzeja Dudy na antenie RMF FM odniósł się Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Łapiński. Zapewnił, że zdarzenie nie odbiło się negatywnie na planach prezydenta. – Cała wizyta w Małopolsce była kontynuowana. Wydarzyło się, co się wydarzyło. Komunikat SOP (Służba Ochrony Państwa – przyp. red.) mówi, jaka sytuacja miała miejsce. Nie zagrażała życiu osób ani zdrowiu ochranianych – powiedział Krzysztof Łapiński.
Prezydencki minister został także zapytany, czy w polskim rządzie takie wypadki nie są aby zbyt częste. Wystarczy chociażby wspomnieć o wypadku byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. – (...) Inny jest przypadek kolizji takiej, gdzie dochodzi do zderzenia dwóch aut, a inna sytuacja tutaj, kiedy auto z kolumny Służby Ochrony Państwa najechało na ten separator i komputer pokładowy wskazywał spadek ciśnienia w oponie i decyzja funkcjonariuszy była taka, żeby osoby jadące w tym samochodzie się przesiadły – mówił Łapiński.
Podkreślał jednak, że "nie można takiej sytuacji bagatelizować". Jednocześnie dodawał, że "nie zapisze do chóru tych specjalistów, którzy już pięć minut po tym zdarzeniu wiedzieli, co się stało, kto jest winny, itd. Teraz są odpowiednie procedury Służby Ochrony Państwa, które będą to wyjaśniać".
