Zbigniew Gryglas bronił w Kropce nad i Jarosława Gowina, który żalił się, że "nie starczało mu do pierwszego".
Zbigniew Gryglas bronił w Kropce nad i Jarosława Gowina, który żalił się, że "nie starczało mu do pierwszego". Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Zbigniew Gryglas z Porozumienia był gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i". Bronił swojego lidera Jarosława Gowina, którego słowa spotkały się dziś z powszechnym oburzeniem. Lider Porozumienia, uzasadniając wysokie nagrody dla członków gabinetu Beaty Szydło, powiedział, że gdy jeszcze był ministrem sprawiedliwości, "nie starczało mu do pierwszego".

REKLAMA
Gryglas, jak się wydaje, pogrążył się jeszcze bardziej niż Gowin. Nagrody dla członków gabinetu także nie robiły na nim wrażenia. – Jeżeli przeliczymy to na miesięczną wysokość, to jest brutto 5 tysięcy, więc netto – w zależności od stawki podatkowej – nieco ponad 3 tysiące złotych do czterech. Nie jest to jakaś wielka kwota – powiedział polityk Porozumienia, przeliczając nagrody dla ministrów na miesięczną pensję... Faktycznie, "niewiele", bo to prawie dwukrotna płaca minimalna, która wynosi netto 1530 zł od 1 stycznia 2018 r. A mówimy tylko o nagrodach.
Gowin przez rok zarobił jako minister sprawiedliwości 174 tys. zł brutto. A gdy dodamy do tego dietę poselską, dietę członka KRS czy uposażenie poselskie, okaże się, że roczny dochód Gowina wyniósł około 210 tys. zł, co daje średnią pensję na poziomie około 17,5 tys. zł. Gryglas raczył jednak zauważyć, że Gowin przeprosił Polaków, gdyż wielu z nich ciężko pracuje, a muszą żyć za dużo mniejsze pieniądze.
Przypomnijmy, Jarosław Gowin wyznał w Radiu Zet, że gdy był ministrem sprawiedliwości, "nie starczało mu do pierwszego". Narzekał w rozmowie z Konradem Piaseckim na zbyt niskie pensje ministrów. Pretekstem do dyskusji były wysokie premie, jakie przyznała Beata Szydło sobie (65 tys. zł) i swoim ministrom, a Gowin bronił ich wysokości.
źródło: tvn24.pl