Sprawa zaczęła się od
anonimów i szantaży, które otrzymywał 24-letni wówczas Zbigniew Ziobro. Domagano się w nich pieniędzy, w przeciwnym razie miał stracić życie.
Obecny minister sprawiedliwości podejrzewał o to swoich kolegów, z jednym z nich dzielił nawet studenckie mieszkanie. Chodziło o Jarosława G. i Marka K., którzy prowadzili odmienny tryb życia od młodego Ziobry. Sam Ziobro przyznał kiedyś podczas procesu, że koledzy namawiali go do picia alkoholu. – Wypiliśmy razem (...). Wtedy poznałem postawę oskarżonego (Marka K. – red.) wobec życia (...). Ważne był to, aby używać życia nawet kosztem innych – zeznawał ćwierć wieku temu Zbigniew Ziobro. Skończyło się na wymówieniu koledze mieszkania.