Krystyna Pawłowicz znów nie przebiera w słowach. Tyle, że tym razem nie pod adresem opozycji, ale polskich himalaistów, a także – można tak rozumieć jej słowa – miłośników himalaizmu i tych, którzy z ciekawością śledzą poczynania wyprawy. Jej wpis na Twitterze oburzył wielu ludzi. "A co Panią to obchodzi? Jak będę chciał to będę się emocjonował. Tyle w temacie" – odpisał jej jeden z nich.
Krótka dyskusja wywiązała się z tej zaczepki. "Pana o zdanie "w tym temacie” nie pytam..." – odparła posłanka. Internauta nie pozostał dłużny: "A kogo pani pyta?". Ale odpowiedzi już nie doczekał.
Krystynie Pawłowicz najwyraźniej nie spodobało się słowo "narodowy" w nazwie wyprawy, która, przypomnijmy, brzmi "Narodowa Zimowa Wyprawa na K2". I w ogóle – jak można wnioskować z jej wpisu – narodowe emocjonowanie się poczynaniami himalaistów.
"CO, grupa siłujących się z Naturą pod nazwą Narodowa/?/ Zimowa Wyprawa na K2 dla osobistej adrenaliny, kosztem adrenaliny bliskich-CHCE UDOWODNIĆ ?" – napisała na Twitterze (pisownia oryginalna).
Reakcje? Niektórzy jej przyklasnęli, ale wielu internautów nie zostawiło na niej suchej nitki.
"A co szanownej Pani przeszkadza słowo "Narodowa" w nazwie? W porównaniu z innymi "narodowymi" tworami, np PFN, to ludzie z tej wyprawy przynajmniej coś robią" – komentuje jeden z internautów. "Posłom partii rządzącej się wydaje, że mają wyłączność na używanie słowa "narodowy" – pisze inny.
Internauci wyjaśniają też prof. Pawłowicz, że "dla ścisłości to K2 leży w Karakorum a nie w Himalajach".