Zabójstwo sześciomiesięcznego Maksia ma swoje drugie dno. Matka miała pomagać kochankowi w znęcaniu się nad dziećmi.
Zabójstwo sześciomiesięcznego Maksia ma swoje drugie dno. Matka miała pomagać kochankowi w znęcaniu się nad dziećmi. Renata Dąbrowska/Agencja Gazeta

Zabójstwo sześciomiesięcznego Maksia z Rzeszowa poruszyło całą Polskę. Był o nie podejrzewany kochanek matki chłopca. Jednak ta wersja nie jest pełna, bo według nowych informacji "Super Expressu" miała mu pomagać matka chłopca.

REKLAMA
Karina B. i Ryszard B. mieli dwoje dzieci: trzyletnią Lenkę i półrocznego Maksia. Jednak matka dziecka miała mieć romans z byłym pracodawcą męża Grzegorzem B. Małżonek, gdy dowiedział się o zdradzie, podjął decyzję o wyprowadzce z wynajmowanego mieszkania.

Kochanek Kariny B., który był częstym gościem w mieszkaniu, miał wyzywać, bić i torturować Lenkę. Przypalał dziewczynkę papierosami i przyduszał. Katować miał także Maksia. W lipcu chłopiec trafił do szpitala z krwiakiem mózgu i połamaną czaszką. Niestety, nie przeżył. Grzegorz B. twierdził, że upuścił niemowlę. Śledczy są przekonani, że dziecko dostało dwa ciosy w głowę twardym przedmiotem.
Po tym, jak sprawę przejęła prokuratura w Lublinie, nowych śledczych zdziwiło, że matka nie zauważyła śladów przemocy u dzieci. – Według naszych ustaleń matka miała wyzywać małoletnią Lenkę, szarpać ją. Nie chodziła też na czas do lekarza córki, gdy ta była chora, i przyczyniła się do śmierci chłopca oraz katowania dziewczynki – mówi w rozmowie z "Super Expressem" Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Karina B. trafiła na trzy miesiące do aresztu.
Historia Leny i Maksymiliana z Rzeszowa jest przerażająca, bo długo nikt nic nie wiedział o domowym dramacie. Tymczasem 6-miesięczny Maks nie żyje, a nad jego siostrą znęcano się ze szczególnym okrucieństwem. Były podejrzenia, ale nigdy pewność. Mało kto znał rodzinę.
Katarzyna Zuchowicz z naTemat rozmawiała z sąsiadami małżeństwa na rzeszowskim osiedlu Wzgórza Staroniwskie. – To był taki typ ludzi, od których ja stronię. Układ, w którym widać, że patologie bardzo często mają miejsce. Dlatego ich pamiętam – mówił nam jeden z sąsiadów.
źródło: "Super Express"