
Krakowska prokuratura wysłała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciwko Sebastianowi K. Mężczyzna był obarczany winą za spowodowanie wypadku z udziałem limuzyny wiozącej premier Beatę Szydło, do którego doszło w Oświęcimiu. Co ciekawe, młody kierowca seicento nie zgadza się na propozycję prokuratury i domaga się procesu sądowego.
REKLAMA
Prokurator okręgowy w Krakowie skierował do sądu w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi K. Według śledczych mężczyzna miał nieumyślnie spowodować w ubiegłym roku wypadek, w wyniku którego limuzyna przewożąca ówczesną premier Beatę Szydło uderzyło w drzewo. Sebastian K. nie zgadza się na takie rozwiązanie i domaga się przeprowadzenia procesu. – Nie przyjmujemy tej propozycji, chcemy procesu – powiedział dla "Rzeczpospolitej" mec. Władysław Pociej, obrońca kierowcy.
Sprawa od początku budziła wiele kontrowersji. Do wypadku doszło 11 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Sebastian K, prowadzący fiata seicento przepuścił pierwszy samochód z rządowej kolumny, zjeżdżając na prawą stronę jezdni, po czym wrócił na swój tor jazdy. Tego manewru nie spodziewał się kierowca limuzyny, który ratując się przed wjechaniem w samochód Sebastiana K. zjechał na lewo, po czym uderzył w drzewo. Beata Szydło i BOR-owcy odnieśli obrażenia.
Biegli stwierdzili, że limuzyna jechała z prędkością 55 km/h, ale świadkowie przekonują, że kolumna poruszała się o wiele szybciej. Świadkowie twierdzą też, że pojazd Szydło nie jechał na sygnale, co sprawia, że nie miał statusu pojazdu uprzywilejowanego. Tym samym Sebastian K. nie miał obowiązku ustępować pierwszeństwa przejazdu. Mówiło się o tym, że to władza wydała wyrok w tej sprawie.
źródło: "Rzeczpospolita"
