Zmysłowe, kuszące i seksowne. Tancerki w burlesce mają wszystko to, o czym marzy każda kobieta, a nawet jeszcze więcej. I nie chodzi o zgrabne nogi, cudowne piersi i świetną pupę, ale o świadomość swojego ciała i pełną jego akceptację. W tym tkwi ich siła. Strzeżcie się mężczyźni, nadszedł czas burleski.
– Gorsety, wachlarze, obcasy to nasze atrybuty, które wcale nas nie ograniczają, tylko dodają siły – mówi mi Betty Q instruktorka tańca i założycielka grupy Betty Q & Crew –
Powszechnie się uważa, że moda zniewala kobiety. Ja się z tym zdaniem zupełnie nie zgadzam. Ona je wyzwala. Trzeba tylko umieć jej użyć i nią zagrać. W dzisiejszych czasach mamy kryzys tożsamości płciowej. Kobiety są zagubione, niepewne, latami wkłada się im do głowy, że kobiecość jest słabością, że trzeba jej się wystrzegać. Burleska obraca wszystkie te stereotypy. Na scenie najważniejsze jest być sobą i akceptować swoje ciało. Nieważne czy nosisz rozmiar 34 czy 40. Ważne, że czujesz każdy swój ruch i kochasz siebie. Na pierwsze zajęcia dziewczyny przychodzą zwykle w dresie i wielkim t-shirtcie. Stają z tyłu sali, dość niepewnie. Z czasem zaczynają jednak zmieniać się. Pewniej patrzą w lustro, zaczynają malować się na zajęcia, zmieniają swój styl. Obserwowanie ich to wielka przyjemność i satysfakcja. Pod koniec roku grupa zwykle jest nie do poznania – dodaje ze śmiechem Betty Q.
W końcu w zdrowym ciele, zdrowy duch. Burleska to rzeczywiście świetna terapia dla zagubionych i zablokowanych dziewczyn. Wyzwala nieznane pokłady kobiecości i
pozwala spojrzeć na siebie z dystansem. W końcu wszystko tu jest grą. Przymrużeniem oka. Każdy gest jest podwójny, każdy ruch przerysowany a każdy uśmiech wyjątkowo szczery. Nie dziwne więc, że ten rodzaj przedstawienia świetnie przyjął się w środowiska queer. Drag Queen też, jak tancerki burleski, lubią zawsze mieć więcej, mocniej i konkretniej. Burleska to jednak nie tylko retro stroje i ostry makijaż. To cała filozofia. – W moich przedstawieniach historia jest na równi z układem tanecznym – tłumaczy mi Betty Q. – Na scenie możesz opowiedzieć
naprawdę wszystko. Nie ma żadnych granic. Ostatnio widziałam chociażby show, w którym główną rolę grała żona Lota albo Jezus. Są wampy, kelnerki i pokojówki. Jedne dziewczyny grają bardziej retro, dla innych liczy się erotyczny aspekt a jeszcze trzecie szukają w tym wszystkim zabawy. Dowolność jest olbrzymia, bo burleska to nie jest technika taneczna tylko rodzaj przedstawienia, gdzie jest trochę jazzu, trochę rock&rolla, trochę fokstrota i wszystko inne, co sobie jeszcze wymarzysz – dodaje tancerka.
Dziś burleska to rzeczywiści bardzo otwarta dziedzina, w której można eksperymentować. Jednak jej początki wywodzą się z ograniczeń. Narodzin burleski
trzeba szukać w XIX wieku. Początkowo były to spektakle dla niższych sfer społecznych, które nabijały się z rozrywek dla elit. Więcej więc było w nich śmiechu i kabaretu niż seksu. Z czasem jednak zauważono, że to kobieca część występu wzbudza największe zainteresowanie, dlatego powoli nurt zmieniał się w tę stronę. Za przełom uznaje się 1868 rok, kiedy to w Londynie pod przewodem Lydie Thompson wystąpił zespół British Blondies i wzbudził olbrzymi obyczajowy skandal. Od tego czasu o burlesce zaczęło się mówić. Co zabawne
największy rozwój tego gatunku przypadł na czas wielkiego kryzysu i prohibicji. Niekończące się zasady i zakazy uruchomiły wyobraźnię i zamieniły erotyczny show w spektakl niedomówień. Zastój w rozwoju burleski nastąpił wraz z pojawieniem się twardej pornografii w latach 50. Wtedy też show przejęły kręgi gejowskie. Od kilku lat burleska znów wraca do łask. Głównie za sprawą Dity von Teese, która jest najbardziej znaną gwiazdą zajmującą się burleską.
W Polsce jest to wciąż mało popularna dziedzina, choć kilka szkół tańca prowadzi specjalne lekcje. – Myślę, że Polska jest jeszcze trochę zaściankowa i pruderyjna –
opowiada mi Betty. – Widzę to po publiczności, która często nie wie jak się zachować. Dziewczyny, które zapisują się na zajęcia zwykle szukają na nich zabawy. Szczególnie te młodsze. Starsze panie, bardziej świadome swojej kobiecości przychodzą, żeby odszukać siebie. Sporą grupę tworzą też dziewczyny, które latami pracowały na wysokich, męskich stanowiskach i zagubiły gdzieś po drodze ważną część siebie. Ciągle jednak brakuje mężczyzn. Myślę, że ci w Polsce nie są jeszcze gotowi na takie zderzenie. To jednak tylko kwestia czasu. Kiedy prowadziłam zajęcia z tańca brzucha początkowo chodziły na nie same dziewczyny. Kiedy jednak dyscyplina stała się modna, to zaczęli też pukać do moich drzwi chłopcy. Bardzo mnie to cieszy. Burleska jest absolutnie dla wszystkich i każdy może w niej coś znaleźć – mówi Betty Q.
Nawet jeśli nie mamy tyle odwagi żeby spróbować, to warto pójść i obejrzeć choć jedno show. Od września Betty Q& Crew będą występowały cyklicznie na scenie w klubie Chłodnej 25. Będzie kusząco, seksownie i zmysłowo. Tak jak być powinno. W kobietach siła.