Dlaczego tak się stało? Jak opisywał "Dziennik Bałtycki",
restauratorka twierdziła, że została źle obsłużona. "Naiwnie sądziłam, że cena apartamentu (720 zł za noc) oznacza, że przynajmniej ktoś z obsługi pomoże mi wnieść do pokoju bagaże. Okazało się, że niekoniecznie" – relacjonowała Gessler. W pokoju, do którego dostała kartę, zastała "bardzo miłą parę niekoniecznie ubraną". W tym, w którym w końcu ją zameldowano, nie było klimatyzacji, a użyczona farelka, zamiast chłodzić - grzała. W opisie restauratorski znalazło się także i takie zdanie: "jakiś dziwny człowiek, będący 'menedżerem' tego dziwacznego przybytku szkalował mnie w tak obrzydliwy sposób".