Sędzia obnażył prawdę o miesięcznicach smoleńskich. Nie można karać za ich "zakłócanie"!
redakcja naTemat
22 marca 2018, 14:00·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 22 marca 2018, 14:00
Nie można karać za zakłócanie miesięcznic smoleńskich, bo nie spełniają definicji zgromadzenia publicznego. Poza tym siadanie na bruku nie jest wykroczeniem, ale realizacją konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów. Tak orzekł stołeczny sąd, umarzając sprawę przeciwko Obywatelom RP.
Reklama.
To może być przełomowe rozstrzygnięcie. Policja wnioskowała o ukaranie Agnieszki Markowskiej, Marii Bąk-Ziółkowskiej i Bartłomieja Sabeli. Zarzucano im, że 10 lipca ubiegłego roku przeskoczyli przez barierki, które odgradzały uczestników miesięcznicy smoleńskiej i usiedli na bruku. Miało to stanowić naruszenie kodeksu wykroczeń.
"Kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny” – brzmi jeden z artykułów kodeksu.
Sędzia Łukasz Biliński z Warszawy rozprawił się z taką logiką. Po pierwsze, stwierdził, że miesięcznice nie są zgromadzeniami publicznymi, bo nie są dostępne dla wszystkich, nie można się do nich swobodnie przyłączyć.
– Miejsce zgromadzenia powinno być dostępne dla anonimowych osób. Wstęp nie może być za zaproszeniem, bo wtedy zmienia się to w prywatne spotkanie – stwierdził sędzia.
Co więcej, sąd orzekł także, że siadanie przed manifestantami nie musi być "przeszkadzaniem". – Trzeba odróżnić przeszkadzanie od realizacji gwarantowanej swobody wypowiedzi – uzasadniał uzasadnił. Prawo do wyrażania poglądów w przestrzeni publicznej gwarantuje Konstytucja i Europejska Konwencja Praw Człowieka. A poglądy mogą być wyrażane w różny sposób.
– Na przykład poprzez zajmowanie przestrzeni publicznej, jako wyraz niezgody na coś. Bo nie można prawa do wyrażania poglądów ograniczać tylko do słów i transparentów – powiedział sędzia Biliński.