
Reklama.
Przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości zebrały się tłumy protestujących przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Kto chciał, mógł wejść na mównicę i wykrzyczeć swoją złość na polityków, którzy wychodząc na przeciw Episkopatowi chcą właściwie zakazać aborcji i zmusić kobiety do rodzenia dzieci upośledzonych, z wadami genetycznymi lub będących owocami gwałtu.
Najgłośniej ten sprzeciw wykrzyczała Marta Lempart. W płomiennym przemówieniu zwracała się do "szeregowego posła Jarosława Kaczyńskiego". – Jesteśmy tu razem. U siebie,nie jesteśmy gośćmi. Za każdym razem będziemy was tak odwiedzać – zapowiedziała jedna z inicjatorek "Czarnego piątku". – To był bardzo głupi pomysł. Myśleliście, że będziemy kicać jak zajączki? Że odwołacie komisję, to my protest? Nie! To wy będziecie kicać! – grzmiała Marta Lempart przed tłumem zgromadzonym na Nowogrodzkiej. – Dorośnijcie pajace! – dodała.
Według pracowników warszawskiego ratusza, w proteście wzięło udział około 55 tys. demonstrantów, niektóre media podają nawet liczbę 60 tys. To niemal dwukrotnie więcej niż przyciągnął "Czarny protest" w 2016 roku, gdy na placu Zamkowym zebrało się około 30 tys. protestujących. Cel manifestacji jest ten sam. Jest nim wyrażenie sprzeciwu wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. W 2016 udało się manifestantom wpłynąć na polityków, którzy odłożyli wówczas na bok prace nad nowelizacją ustawy.