
Reklama.
Patryk Jaki, który był gościem programu "Piaskiem po oczach" w TVN24, wił się jak piskorz pod naporem pytań Konrada Piaseckiego. Prowadzącemu nie wystarczały bowiem ogólniki w stylu: "zawsze można coś poprawić. Jak buduje się dom, to zawsze można coś poprawić, ale to nie znaczy, że fundamenty nie stoją twardo". Dziennikarz dopytywał, jak to się stało, że mając większość w Sejmie Zjednoczona Prawica przegłosowała przepisy ustawy, które teraz sama nazywa źle sformułowanymi i niekonstytucyjnymi.
– Część komentatorów widzi to jako "odwrót" PiS – stwierdził Piasecki. – Szukamy porozumienia, staramy się rozwiązywać problemy. Próbujemy szukać kompromisu. Opozycja przez miesiące krzyczała: dlaczego nie szukacie kompromisu. Teraz to robimy i też jest źle – odpowiedział Jaki. Wiceminister mówił też o tej części ustawy o IPN, która dotyczy zbrodni popełnianej na Polakach przez Ukraińców.
– Zawsze mówiłem, że w tej ustawie są przepisy nieszczęśliwie skonstruowane. Był fragment, o którym podkreślaliśmy, że może być źle skonstruowany – stwierdził Jaki. Gdy Piasecki stwierdził, że po to ma się większość parlamentarną, żeby taki fragment zmienić Jaki odpowiedział, że dziś rządzący są na to otwarci. Chwilę później Patryk Jaki przyznał, że być może w kwestii ustawy o IPN popełnił jakieś błędy.
Wiceminister jednak nie ma poczucia klęski. Stwierdził, że mimo błędów w ustawie, warto było ją uchwalić. – Nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny powie, że fragmenty karne tej ustawy są niekonstytucyjne, to ważniejsze cywilne fragmenty ustawy będą obowiązywać. Tego typu projekty można oceniać z dłuższej perspektywy. Jeśli się okaże, że Polska będzie wygrywać procesy cywilne w sprawach dotyczących tego, że nie brała udziału w Holocauście, to się okaże, że było warto – przekonywał Patryk Jaki.
źródło: tvn24.pl