
Według tabloidu po 20 latach od tragicznej śmierci Małgosi Kwiatkowskiej "jest jasne", że to przez "nieudolność policjantów i prokuratorów" jej oprawcy do dzisiaj nie usłyszeli wyroków. Jeden z morderców składał zeznania już cztery dni po zbrodni, ale nie trafił do aresztu.
REKLAMA
"Fakt" dodaje, że od pierwszego dnia było wiadomo, że oprawców było dwóch. Jeden z nich – tak wynika z zeznań znajomych Małgosi – miał na imię Irek. Podejrzenia od razu padły na Ireneusza M. Mieszkał w sąsiedniej wiosce i był tego samego dnia na tej samej imprezie.
4 stycznia 1997 roku mężczyzna szczegółowo opisał w rozmowie z policjantem ubiór Małgosi. "Jej skarpetki, które miała pod czarnymi rajstopami, były w czerwony wzór" – zanotował sierż. sztab. Wiesław W. i według "Faktu" nie zastanowiło go to, dlaczego mężczyzna wie, jakie na sobie miała skarpetki Małgosia.
Ireneusz M. zeznał również, że miał na sobie pod dyskoteką ubrania, które zapamiętali także świadkowie. Twierdził, że z podwórka, na którym znaleziono martwą i nagą Małgosię, odjechał rowerem. Tylko że policja nie znalazła śladów kół na śniegu.
Mimo takich zeznań policjanci go zwolnili. Trzy lata później oskarżono Tomasza Komendę. Sam M. Dopiero niedawno usłyszał zarzuty w związku z tą sprawą.
Przypomnijmy: Tomasz Komenda najprawdopodobniej niesłusznie przesiedział w więzieniu 18 lat. A jakie odszkodowanie może dostać? Trudno je oszacować, ale prawnicy, z którymi rozmawiał Tomasz Ławnicki z naTemat mówią, że może chodzić nawet o 2 mln zł. O podobnych kwotach mówi Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Przesiedział w więzieniu 18 lat, a to ponad 6500 dni. Mnożąc to razy 300 zł – a tyle około wynosi odszkodowanie w przypadku osób niesłusznie aresztowanych lub skazanych za jedną dobę spędzoną za kratkami – wychodzi niemal równo 2 mln zł.
źródło: fakt.pl