
I pewnie by cały swój wyrok odsiedział, gdyby nie to, że w niedalekim Łęgowie doszło do zabójstwa 11-letniego chłopca. Wówczas śledztwo wykazało, że zatrzymany w tej sprawie Piotr T. zabił także 10-latka z Lisewa. Tomasz Kułaczewski po blisko 4 latach za kratami, po prawomocnym uniewinnieniu przez Sąd Najwyższy w 2006 r., wyszedł na wolność.
W przypadku Tomasza Komendy, który w więzieniu spędził 18 lat za zabójstwo i gwałt, którego nie dokonał, na pewno w grę będą wchodzić sumy znacznie wyższe. Bez wątpienia będą to kwoty rekordowe. Ale ważne jest, by na wstępie odróżnić odszkodowanie od zadośćuczynienia. – Jeśli chodzi o odszkodowanie, to sprawa jest w miarę prosta. Jak sama nazwa wskazuje - ono należy się za szkodę. Osoba niesłusznie skazana w swoim żądaniu wskazuje kwotę, jakiej się domaga, a sąd ocenia, czy jest to kwota, jaką ta osoba faktycznie straciła lub jej nie zyskała dlatego, że odbywała karę pozbawienia wolności – wyjaśnia w rozmowie z naTemat mecenas Michał Hara z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. W tych szacunkach bierze się zatem pod uwagę, ile ta osoba zarobiłaby, gdyby w tym czasie chodziła do pracy, ile składek do ZUS-u by odprowadziła lub może dla kogoś pobyt w więzieniu oznaczał utratę jakiejś inwestycji.
Drugą kwestią pozostaje jeszcze zadośćuczynienie. Tu już trudno o konkretne przewidywania. – Zadośćuczynienie to świadczenie za krzywdę, za szkodę moralną, za doznane cierpienie. A to już jest kwestia oceny sądu – zwraca uwagę mecenas Hara. Wystarczy porównać dwie sprawy rozpoznane przez ten sam Sąd Apelacyjny w Katowicach w ubiegłym roku. W jednym przypadku chodzi o osobę, która w areszcie przebywała niesłusznie od lipca 1993 do września 1997, czyli ponad 4 lata – jej sąd okręgowy przyznał zadośćuczynienie w wysokości 250 tys. zł. W drugim przypadku niesłuszne tymczasowe aresztowanie trwało od kwietnia do lipca 1995 r., czyli 3 miesiące – przyznane zadośćuczynienie wyniosło 100 tys. zł. Nie ma porównania.
Rozpiętość wysokości zadośćuczynienia bywa bardzo duża. Sąd indywidualnie ocenia to, z jak poważnymi cierpieniami wiązał się pobyt w więzieniu. Tu się powinno brać pod uwagę choćby to, czy skazany przebywał w dużej celi, czy w małej, z iloma osobami, czy był karany karami porządkowymi w Zakładzie Karnym. Choć oczywiście kwestie cierpienia są niewymierne.
W przypadku Tomasza Komendy te procedury nawet jeszcze nie ruszyły – na razie w świetle prawa jest on osobą skazaną. Uzyskał jedynie warunkowe przedterminowe zwolnienie, a to jeszcze niewiele oznacza. Teraz musi wpłynąć do sądu wniosek o wznowienie postępowania w jego sprawie, musi zapaść prawomocny wyrok – to się nie stanie z dnia na dzień. Więc nawet jeśli w przyszłości Tomasz Komenda otrzyma jakieś wysokie odszkodowanie i zadośćuczynienie, to na razie jest to pieśń przyszłości. Może liczyć jedynie na jakieś niewielkie świadczenie w ramach pomocy postpenitencjarnej.