
Serwisy internetowe gromadzą różne dane, ale nie udostępniają ich osobom trzecim w niecnych celach. Ujawnienie kulisów bulwersującej sprawy przez pracownika byłego pracownika Cambridge Analytica przelało czarę goryczy i dużo osób zadeklarowało odejście z Facebooka np. Elon Musk. Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać co wie o nas serwis społecznościowy - zwłaszcza, że sama aplikacja... ma możliwość zbierania dźwięków z otoczenia.
Moje dane po rozpakowaniu zajmują 6 gigabajtów. Jestem tam od 2009 roku, wrzucam setki zdjęć i memów, przesyłam tysiące wiadomości i dołączam do miliona durnych wydarzeń, więc akurat to nie szokuje. Facebook w przystępny sposób eksportuje nasze dane - może wręcz przeglądać nasz profil off-line... z kilkoma bajerami.
"Najgorsza" zakładka to "Dane kontaktowe". Są tam poukładane jak w książce telefonicznej wszystkie numery, maile i nazwiska osób, które mamy na smartfonie. W moim przypadku znalazły się tam pewnie dlatego, bo zezwoliłem Facebookowi na wyszukiwanie znajomych po numerach. Młody i nieświadomy byłem, więc zgodziłem się na dostęp. Jednak jak się głębiej zastanowić, to ta zakładka jest faktycznie dowodem na to, że serwis jest największą bazą danych na świecie.
Lwia część mojej paczki z danymi to wiadomości. Składają się na nie zdjęcia i filmiki. Powiem szczerze, że pal licho te rejestry czy kontakty. Jeśli kiedykolwiek akurat ten kontent ulotniłby się z Facebooka, to miałbym poważne problemy z niektórymi ludźmi. Zresztą, pewnie wielu z was pisze różne rzeczy i wysyła różne zdjęcia i filmiki znajomym. Zwłaszcza te z imprez powinny pozostać głęboko w sferze prywatnej.
Facebook jest darmowy, bo jest opłacany z reklam. Działa to na zasadzie niepisanej umowy społecznej: my wam dajemy fajne i potężne narzędzie do komunikacji, prowadzenia biznesów i czego dusza zapragnie, ale wy nam też coś dajcie. Chodzi rzecz jasna o nasze dane. Mają pewną wartość, którą można wykorzystać m. in. przy rozwijaniu serwisu czy ulepszeniu kampanii marketingowych. W moim przypadku np. po sparowaniu Fejsa z Playstation, dane "wyciekły" nawet do Rosji.