Tygodnik Newsweek zdobył nagranie z klubu Platformy Obywatelskiej. Dzięki niemu znamy przebieg trzygodzinnej narady w sprawie in vitro. Spór liberałów z konserwatystami jest ciekawy, ale nas zainteresowało coś innego. Rasistowskie dowcipy w czasie gdy z mównicy przemawiał czarnoskóry poseł John Godson.
Kiedy Godson idzie na mównicę, by sprzeciwić się partyjnej dyscyplinie w sprawie in vitro (o czym naTemat napisał jako pierwszy serwis) w tle słychać niesmaczne dowcipy: "Czarny język" - mówi jeden poseł, "Czarno to widzę" - rzuca inny, w reakcji na zapowiedź Godsona, że może odejść z Platformy. - Słyszałem te żarty - powiedział nam jeden z posłów Platformy, który prosił o zatrzymanie jego nazwiska do wiadomości redakcji.
John Godson twierdzi, że on tego nie słyszał. Rasizm na sali sejmowej
Posłowie, nie tylko ci z PO, przyznają jednak, że w Sejmie rasistowskie wypowiedzi słyszy się często. – Słyszałem różne dowcipy. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale są to politycy raczej bliżej naszych ław poselskich, z SLD. Przy okazji Godsona słyszałem na przykład komentarz: "czarno gada" – mówi nam jeden z posłów Ruchu Palikota. Marek Suski z PiS, który kilka miesięcy temu nazwał Godsona "murzynkiem", nie jest więc tylko niechlubnym wyjątkiem w gronie parlamentarzystów.
Jerzy Borowczak, członek PO i kolega Johna Godsona, też słyszał rasistowskie żarty na sali plenarnej Sejmu. – Na przykład: "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść" – stwierdza. Jego zdaniem to "tylko żarty", a przecież w parlamencie nie wszyscy są rasistami. – Na 460 posłów na pewno rasistów znajdziemy. Są w Sejmie, jak w każdym środowisku. Bo przecież jakie społeczeństwo, tacy posłowie – dodaje Borowczak.
"Tzw. Grodzka"
W Sejmie jest nie tylko rasizm, ale też homofobia i transfobia. Posłanka Ruchu Palikota Anna Grodzka tego drugiego zjawiska doświadcza bardzo często. – Tak, słyszę w Sejmie takie przykre komentarze i żarty. Nie wszystkie te głosy na sali rozpoznaję. To najczęściej polega na tym, że ktoś zwraca się do mnie w męskiej formie – mówi w rozmowie z naTemat.
W ostatnich dniach na temat Grodzkiej pojawiło się sporo takich komentarzy. Marek Migalski komentując mecz tenisowy Agnieszki Radwańskiej stwierdził, że grała ona z "amerykańskim Grodzkim". W niedzielę poseł PiS Przemysław Wipler zapowiadał zaś na Facebooku, że w wieczornym programie Polsat News będzie rozmawiał z "tzw. Anną Grodzką". Kiedy napisały o tym serwisy internetowe, Wipler usunął swój wpis.
– Dziś wszelkie granice przekroczył Janusz Korwin-Mikke – powiedziała nam Grodzka zwracając uwagę na jego wpis na blogu. Korwin-Mikke napisał, że posłanka Ruchu Palikota jest "poślęciem o nazwisku Grodzkie" i "są ludzie, którzy zwymiotowaliby, gdyby dotknęło ich Grodzkie".
Niewinne żarty?
Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, w większości zaprzeczają, że obraźliwe wypowiedzi pod adresem czarnoskórych posłów, Anny Grodzkiej czy Roberta Biedronia (otwarcie przyznaje się do homoseksualnej orientacji) mają miejsce. A jeśli już, to są to tylko niewinne żarty. – Przecież każdy jak był mały śmiał się, że "murzynek bambo w Afryce mieszka" – mówi Jerzy Borowczak z PO.
Jacek Purski ze stowarzyszenia "Nigdy Więcej" nie ma jednak wątpliwości, że takie wypowiedzi, nawet w konwencji żartu, są dla parlamentarzysty dyskwalifikujące. – W Polsce, gdzie problem rasizmu nadal jest obecny, tego typu żarty po prostu nie są śmieszne. Osoby robiące tego typu żart nie zdają sobie sprawy, jak wiele krzywdy mogą wyrządzić. Osoby sprawujące publiczne funkcje nie powinny dopuszczać się tego typu wypowiedzi – podsumowuje w rozmowie z naTemat.