
Reklama.
Wojna domowa w Syrii trwa od lat, ale chyba dawno nie było takiej groźby rozszerzenia konfliktu. Po sobotnim ataku na szpital w mieście Duma we Wschodniej Gucie koło Damaszku prezydent USA Donald Trump ostrzegł Rosję, że wkrótce na jej wojska przebywające w tym rejonie mogą zacząć spadać amerykańskie rakiety. O atak na szpital oskarżane są siły rządowe Syrii, a Rosjanie wspierają prezydenta Asada. Zdaniem wielu obserwatorów, w ataku na szpital użyto broni chemicznej.
To byłby drugi atak Amerykanów w tym rejonie, będący odpowiedzią na użycie broni chemicznej. Pierwszy przeprowadzono 7 kwietnia zeszłego roku w odwecie za użycie niedozwolonych środków bojowych w mieście Chan Szajchun. Amerykanie użyli wówczas 59 pocisków manewrujących Tomahawk, które zniszczyły bazę sił Asada w prowincji Hims.
We wtorek Rosja zawetowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ amerykańską rezolucję przewidującą wszczęcie nowego dochodzenia mającego ustalić odpowiedzialność za ataki chemiczne w Syrii. Wobec rosnącego napięcia sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres przestrzegł członków Rady Bezpieczeństwa ONZ przed utratą kontroli nad sytuacją w tym kraju. "Wyraziłem swoje zaniepokojenie z powodu patowej sytuacji" – napisał w oświadczeniu.
źródło: ONZ