
Reklama.
12 kwietnia Sejm wyraził zgodę na zatrzymanie posła Stanisława Gawłowskiego, któremu Prokuratura Krajowa chce postawić pięć zarzutów.
Gawłowski nie chciał czekać na CBA w domu i w piątek 13 kwietnia sam przyjechał do prokuratury w Szczecinie. Stawił się tam około godz. 11, towarzyszył mu adwokat Roman Giertych. – Stawiliśmy się tu dobrowolnie. Jestem przekonany że w sądzie sprawa zostanie wyjaśniona i skończy się całkowitym uniewinnieniem – mówił początkowo Giertych.
Oskarżany jest o przyjęcie łapówki w wysokości 200 tysięcy złotych. Z pięciu zarzutów, które chce postawić prokuratura, trzy mają dotyczyć korupcji.
Ma być zamieszany w tzw. "aferę melioracyjną", czyli serię nieprawidłowości w związku z realizacją inwestycji. Gawłowski jest też podejrzewany o przyjęcie w ramach łapówki dwóch zegarków Tag Heuer – model Carrera 16. Był wówczas wiceministrem Ochrony Środowiska, podlegał mu Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Śledczy są też przekonani, że był patronem układu przestępczego, który wyłudził olbrzymie środki z funduszy europejskich na inwestycje środowiskowe.
Gawłowski przypomniał, że z własnej woli po raz kolejny stawił się w prokuraturze. – Od trzech miesięcy nie mam immunitetu, sam się go zrzekłem, prokuratura mogła mi w tym czasie postawić zarzuty. Ale nie ma żadnych poważnych dowodów, poza zeznaniami trzech osób związanych z PiS. A te zeznania to zwykłe pomówienia. Dlatego mam nadzieję, że dziś, po wysłuchaniu moich zeznań, prokuratura umorzy postępowanie. Choć jestem spakowany i gotowy na wszystko – mówił poseł PO.
źródło: "Gazeta Wyborczaa"