To nieczęsto spotykany widok w stolicy: krępy mężczyzna w kominiarce wysiada z auta przed Kinem Wisła. Wokół niego kręci się blisko dziesięciu potężnie uzbrojonych ochroniarzy. O co chodzi? Tak wyglądało pojawienie się najsłynniejszego w Polsce świadka koronnego Jarosława "Masy" Sokołowskiego na piątkowym spotkaniu związanym z promocją nowej książki Wojciecha Sumlińskiego "To tylko mafia".
Obecność "Masy" w Kinie Wisła była znakomitym zabiegiem od strony promocyjnej. Oto skruszony gangster mafii pruszkowskiej postanowił "wyjść ze swojego ukrycia" i pojawić się przed publicznością. To bez wątpienia podgrzało temperaturę całego wydarzenia. Jednak cała sytuacja nasuwa następujące pytania: czy osoba, na którą mafia swego czasu wydała "wyrok śmierci", powinna zjawiać się w miejscu publicznym z udziałem wielu osób? I jaki sens ma wydawanie zapewne niemałych pieniędzy na tego typu akcje?
Na swoim koncie na YouTubie, Wojciech Sumliński chwalił się niezwykłością imprezy poświęconej publikacji jego książki: "Ośmiu ochroniarzy z długą bronią ochraniało świadka koronnego Jarosława Sokołowskiego ps. MASA w trakcie premiery książki "To tylko mafia"! Nadzwyczajne środki ostrożności skutkiem których po raz pierwszy w historii świadek koronny pokazał się publicznie" – możemy przeczytać.
Celebryta czy świadek koronny?
Nie da się ukryć, że jak na świadka koronnego Jarosław "Masa" Sokołowski od lat jest wyjątkowo publiczną osobą, więc słowa Sumlińskiego brzmią w tym kontekście conajmniej osobliwie. W przypadku gangstera-celebryty nie ma mowy o ukrywaniu się przed światem pod inną tożsamością czy zmienionym wyglądem. "Masa" może poszczycić się dużą swobodą w swoich działaniach. Publikuje wpisy o swoich przygodach z obsługą McDonalda, zdjęcia na Facebooku, pojawia się w telewizji lub na siłowni.
Na jeden z wywiadów były gangster zwyczajnie podjeżdża autem i nie ma w tym nic zaskakującego. – Tak zabezpieczają teren, że jest spokojnie, a nikogo nie widać. Powiem panu, że szwagier przez piętnaście lat do mnie przyjeżdżał i tylko dwa razy ich spotkał. Są obecni. Pana dokładnie sprawdzili wcześniej – odpowiedział "Masa" zdziwionemu dziennikarzowi parę lat temu.
Przy piątkowym pojawieniu się "Masy" w Kinie Wisła zapomniano też o dość istotnej sprawie, czyli narażaniu niewinnych osób na ogromne niebezpieczeństwo, jeżeli doszłoby do próby zamachu na jego życie. Obecność antyterrorystów wokół gangstera nie zmieniła wcale faktu, że tego typu posunięcia nie wydają się w żaden sposób rozsądne, nawet jeśli Sokołowski jest niezaprzeczalnym wabikiem dla publiczności.
Koszty programu ochrony świadka koronnego
Drugą stroną medalu publicznego występu "Masy" jest koszt zorganizowania takiej operacji. Jednak nie jest łatwo dowiedzieć sie, ile kosztują podatników świadkowie koronni. Jeszcze w 2009 roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się z pytaniem do Komedy Głównej Policji o wysokość kosztów utrzymania jednego świadka koronnego. Policjanci odmówili, powołując się na tajny przepis MSWiA, ale sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i po dwóch latach sędziowie orzekli, że powyższy przepis nie istnieje i muszą ujawnić koszty zatrudnienia policjantów w programie ochrony świadków koronnych. W 2011 roku wynosiły 11 mln zł. Jednak kwoty za jednego świadka nie podano.
Jakiś czas temu media próbowały ponownie uzyskać tę informację, lecz bez większego powodzenia, bowiem "koszty związane z realizacją programów ochrony świadka koronnego pokrywane są z funduszu operacyjnego, który jest niejawny". Wiadomo jednak, że na utrzymanie świadek koronny dostaje miesięcznie kwotę do wysokości średniej pensji krajowej, która według danych podawanych przez GUS w lutym wynosiło 4599 zł brutto.