Rafalala wywołała ogromne oburzenie swoim zachowaniem. Internauci nie zostawiają na niej suchej nitki, w sprawę ataku na nastoletnią dziewczynkę zaangażowali się politycy, szef MSWiA apeluje, by głos zabrał Rzecznik Praw Dziecka. Od kilku dni o Rafalali jest głośno. Pytanie, jak o niej pisać. Również media wybierają kompletnie skrajne wersje. Co na to językoznawcy? Co na to Anna Grodzka, znana kiedyś posłanka, która zmieniła płeć?
"Rafalala się doigrało! Policjanci dotarli do dziewczynki, na którą napadło. Groziło jej pobiciem" – to tytuł z portalu prawicowego tygodnika "Najwyższy Czas".
I jeszcze taki: "Patologiczne Rafalala szaleje. Zmiennopłciowy osobnik chwali się, że zelżył dziecko i napadł na nie". Transeksualistka występuje w 3 osobie. To najbardziej skrajna forma, jaką znajdziemy.
Ta forma wyszła też spod pióra Krystyny Pawłowicz. Na Twitterze posłanka PiS napisała o napaści "takiego czegoś".
"Jej zachowanie nie do przyjęcia"
Żeby była jasność, nie bronimy ataku Rafalali i jej zachowania. Zupełnie nie o to chodzi. Interesuje nas tylko kwestia językowa. Nawet Anna Grodzka, przed laty posłanka Ruchu Palikota, która przed laty zmieniła płeć, mówi naTemat: – Radykalnie nie podoba mi się zachowanie pani Rafalali. Uważam, że było agresywne, nieznośne, poniżające dla tej dziewczynki. Ja również spotykałam się z hejtem, ale nigdy nie reagowałam w sposób porównywalny do tego, co zrobiła Rafalala. Jej zachowanie tylko podsyca nienawiść. Nie do przyjęcia jest, że doszło do agresji fizycznej.
Jednak kwestia językowa może budzić wątpliwości, bo widać, że nie brakuje ludzi, którzy nie wiedzą, jak pisać i mówić o transseksualistach. Słychać to w luźnych rozmowach, widać w sieci, w określeniach plączą się media. Wiele osób może być zdezorientowanych.
To hejt, mowa nienawiści
Raz Rafalala występuje jako "on", raz jako "ona". "Internet obiegło nagranie, na którym widać popularnego transseksualistę Rafalalę, który brutalnie i wulgarnie zaatakował na ulicy Warszawy nastoletnią dziewczynkę" – piszą jedni. Inni w wersji żeńskiej. Ona sama – trzeba przyznać – mówi o sobie jak kobieta.
– To są zupełnie dwie różne kwestie. To że ktoś zachowuje się po chamsku, brutalnie, przestępczo to jest jedno. A to, jakiej jest płci, to jest zupełnie inna sprawa. Potępiam jej zachowanie, ale absolutnie nie można z tego powodu poniżać jej z powodu tożsamości płciowej. To rodzaj hejtu. Mowy nienawiści. Ludzi szanujemy również w taki sposób, że zwracamy się do nich tak, jak oni sami się traktują – mówi naTemat Anna Grodzka.
"Ja bym używał formy żeńskiej"
Co na to językoznawcy? Tu, okazuje się, kwestia nie stanowi problemu. – Język polski zdecydowanie nawiązuje do płci. To sprawa nie tyle gramatyczna, co raczej grzeczności językowej. Jako punkt wyjścia trzeba by wziąć imię tej osoby. Jeśli jest to imię żeńskie, to konsekwentnie używamy form żeńskich – tłumaczy naTemat dr Paweł Nowakowski z Instytutu Językoznawstwa Collegium Novum w Poznaniu.
Dodaje: – Używanie formy nijakich, dziecięcych jest raczej, moim zdaniem, niegrzeczne. Ja bym używał formy żeńskiej. Jeśli taka osoba nosi imię żeńskie jestem za tym, żeby używać formy żeńskiej.
Krystyna Data, sekretarz Polskiego Towarzystwa Językoznawczego z Krakowa: – Jeśli forma imienia, pseudonimu jest żeńska, to stosujemy reguły gramatyczne takie jak do wyrazów rodzaju żeńskiego.
"Wygrałam sprawę z Terlikowskim"
Pytamy Annę Grodzką, jak to było w jej przypadku. Odpowiada, że spotykała się z hejtem i różnymi określeniami.
– Miałam sprawę z panem Terlikowskim w związku z jego głośnymi wpisami, w których kwestionował moją tożsamość płciową używając formy męskiej, nijakiej. Uważałam, że jest to obraźliwe. Nawet nie chodziło o mnie. Uważałam, że nie można człowieka traktować w taki sposób. Że powinno to być karane prawnie. Faktycznie, sąd przyznał mi rację i wygrałam tę sprawę – wspomina.
Sprawa ruszyła w 2012 roku. W swoich publikacjach Tomasz Terlikowski nazywał ją mężczyzną. – Głosił je jako jeden z pierwszych. Powodując, że inne osoby pozwalają sobie również na tego typu rzeczy – mówiła po wygranej w rozmowie z naTemat. Tu pisaliśmy o tym więcej.
Była posłanka widzi kwestię pisania o osobach transseksualnych jednoznacznie. – Jeżeli ktoś przedstawia się jako Anna, to będzie pani do niej mówiła pani Anno, Aniu. Jeśli ktoś przedstawia się jako kobieta, trzeba mówić do niej jako do kobiety. Po prostu. Nie widzę żadnej alternatywy. Tak być powinno, skoro przyznajemy ludziom prawo do samostanowienia, do uznawania własnej tożsamości, niezależnie czy dotyczy to płci, czy czegokolwiek innego – uważa.