Fot. Instagram
Fot. Instagram Katarzyna Dziedzic przyznała, ze spadła na nią fala krytyki.

Katarzyna Dziedzic przyznała, że po tym, jak wypowiedziała się na temat pobicia, spadła na nią fala krytyki. – Jest ciężko ze względu na to, że nie spodziewałam się takiego linczu na moją osobę. (…) Nie ukrywajmy, przemoc za zamkniętymi drzwiami jest zjawiskiem bardzo częstym i praktycznie nikt o tym nie mówi. I ze względu na to, że taki duży hejt na mnie pada, że ludzie mi nie wierzą, inne kobiety boją się o tym mówić – przekonywała w rozmowie z dziennikarką Wirtualnej Polski.

REKLAMA
Dziedzic podkreśliła, że niedawno odezwała się do niej klientka trenera, która ujawniła wiadomości, które otrzymała od Miłosza Pawłowskiego. "Lubisz w usta?" – to pytanie, jakie rzekomo zadał klientce Pawłowski. Katarzyna Dziedzic wyznała, że pewnego dnia spotkała się z klientką byłego chłopaka, a ta wyznała, że żałuje spotkania z Pawłowskim, wspominając, że "jest psychiczny".
Dziennikarka zapytała Dziedzic, dlaczego była w takiej relacji, skoro słyszała, że mężczyzna stosuje przemoc wobec kobiet. – Bo się zakochałam (…), nie chciałam wierzyć, że on jest tym złym – odpowiedziała. Wspomniała też, że mężczyzna stosował agresję także podczas seksu. – Myślałam, że tak musi być. Mówił, że to go podnieca – wyjawiła i wspomniała o duszeniu w trakcie zbliżeń.
Przypomnijmy, że Pawłowski nagrał wideo, w którym przekonuje, że jest niewinny. – Po pierwsze, nie byłbym w stanie uderzyć kobiety. Nie byłbym w stanie zmasakrować kobiety tak jak opisuje to Kasia. To jest dla mnie straszne – stwierdził w nagraniu. – Gdybym ja to zrobił – przy wadze 100 kg, wyciskaniu bardzo dużych ciężarów na siłowni, przy sztukach walki, które od kilkunastu lat trenuję i jestem fachowcem w tym temacie – to Kasia by w najlepszym wypadku leżała kilka tygodni w szpitalu. A ja bym siedział w więzieniu – podsumowywał Pawłowski.
źródło: Wirtualna Polska