Pani Maria już po operacji usunięcia zaćmy, komornik spłacony. Resztę pieniędzy 83-latka przekazała chorej Gabrysi
redakcja naTemat
18 kwietnia 2018, 20:03·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 kwietnia 2018, 20:03
– Wie pani, że ja już dziś zaczynam widzieć na lewe oko..? Pozdrowienia od Reksa i Skubiego – rzuciła na koniec rozmowy pani Maria. 83-latka we wtorek przeszła operację usunięcia zaćmy. Dzięki Waszym wielkim sercom i środkom, jakie przekazaliście na internetową zbiórkę, spłaciliśmy też jej komornika. – Co zostanie, to dajcie Gabrysi z Fundacji "Krwinka". Mnie niczego więcej nie potrzeba – zaznaczała wielokrotnie pani Maria. Zrobiliśmy, jak chciała. Poniżej prezentujemy Wam, na co poszła każda złotówka, jaką przeznaczyliście na pomoc 83-latce. Dziękujemy!
Reklama.
W marcu opisaliśmy historię 83-letniej Marii, która mimo sędziwego wieku nadal pracuje. Zgarbiona staruszka od 12 lat staje przed gmachem budynku sądu i czy słońce czy deszcz rozdaje druczki promujące jedną z warszawskich kancelarii. W ten sposób zarabiała na spłatę komornika i dorabiała do niskiej emerytury.
Tuż po publikacji tekstu zasypaliście nas pytaniami, jak można jej pomóc, czego potrzeba pani Marii. Chcieliście zrobić wszystko, by staruszka nie musiała pracować. Ale ona powtarzała, że ulotki planuje roznosić do 90., a może i do setki. – Kochana, sama w domu, to bym zwariowała. Tutaj chociaż między ludźmi jestem. Mnie jest dobrze, tak jak jest – mówiła nam już w marcu. I zdania nie zmieniła. Nadal pracuje, ale już ze spokojną głową. Zorganizowaliśmy zbiórkę na spłatę jej zadłużenia. Dzięki waszej ofiarności w niespełna trzy godziny udało się zebrać ponad trzy razy więcej. W sumie przekazaliście na pomoc pani Marii aż 11 012 złotych. Dlatego dziś informujemy Was, na co wydaliśmy każdą złotówkę. I pokazujemy rezultaty.
Komornik: 3 587,68 zł
Najpierw odwiedziliśmy komornika. 14. marca przelaliśmy na konto Jacka Bogiela 4 079,96 złotych. Ten wpierw do kwoty 3 850 złotych zadłużenia pani Marii doliczył "odsetki w tytule wykonawczym". – Już w piątek wpłynął do mnie przelew od pani Darii Różańskiej z redakcji naTemat na spłatę zadłużenia pani Marii. W tej chwili piszemy postanowienie i odwołanie do ZUS. Wkrótce pani Maria otrzyma pismo o braku zadłużenia – mówił nam Jacek Bogiel, komornik sądowy. Ale 19 marca ten sam komornik poinformował nas, że "powstała nadpłata w wysokości 492,28 zł". Tę kwotę zwrócił na konto, z którego dokonaliśmy przelewu na spłatę długu pani Marii. Tłumaczył to w taki sposób: "Od wpłaty osoby trzeciej bezpośrednio u komornika nie została pobrana żadna opłata egzekucyjna a jedynie została rozliczona należność dla wierzyciela. Odwołanie zajęcia do ZUS zostało już wysłane a postanowienie o zakończeniu postępowania i kosztach egzekucji zostanie wysłane dłużniczce dziś".
Kilka dni później pani Maria otrzymała od komornika postanowienie o spłacie długu.
Zabieg usunięcia zaćmy: 3 000 zł
Po zapłacie za komornika zapytaliśmy panią Marię, co zrobić z pozostałą kwotą – czyli dokładnie 7 424,32 złotych. – Przekażcie na dzieci – rzuciła natychmiast. Wspomnieliśmy jednak, że internauci te pieniądze wpłacali z myślą o tym, by właśnie jej pomóc. 83-latka powiedziała więc, że na jedno oko właściwie nie widzi i jeśli wystarczy pieniędzy, to może udałoby się przeprowadzić operację. Zależało jej, by był to jednodniowy zabieg, ponieważ nie chciała, by zwierzęta zostały same w domu.
Po wykonaniu kompleksowych badań panią Marię zakwalifikowano na zabieg usunięcia zaćmy. Operację wykonano w klinice Laser, którą kieruje profesor Jerzy Szaflik. Wszyscy lekarze, którzy przeprowadzili zabieg zrzekli się swoich honorariów. Zapłaciliśmy wyłącznie za soczewkę i materiały potrzebne do zabiegu. W sumie 3 000 złotych.
Lekarstwa: 271,28 złLekarze przed i po operacji zalecili, by pani Maria wpuszczała do oka krople. W sumie zapłaciliśmy za nie 271,28 złotych.
W środę byliśmy z panią Marią na konsultacji. 83-latka bez problemu, przy zakrytym prawym (zdrowym) oku, odczytała litery, które lekarz wyświetlił na ścianie znajdującej się przed nią. Około piętnastej pani Maria w rozmowie telefonicznej przyznała, że coraz lepiej widzi na lewe oko. Dotychczas można było pomachać jej ręką tuż przed nosem, ale ta jej nie zauważała. W sobotę kolejna kontrola.
Pomoc Gabrysi: 4 153,04 zł
Pani Maria od kilku lat kupuje każdy numer "Angory". I to właśnie na łamach tego tygodnika przeczytała o Gabrysi. Już kilka artykułów. – Ma nowotwór brzuszka. Szkoda dziecka. Jak o niej przeczytałam, to aż się popłakałam. I to, co zostanie, to koniecznie chciałabym przekazać na leczenie Gabrysi – zastrzegła kilkukrotnie pani Maria. I cieszyła się, że lekarze "nie policzyli za robociznę". – Więcej dla Gabrysi zostanie – zacierała ręce.
Dziesięciolatka od dwóch lat walczy z Neuroblastomą IV stopnia z licznymi przerzutami do szpiku kostnego i kości. Gabrysia Chojecka jest podopieczną Fundacji dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi "Krwinka". Na stronach organizacji czytamy, że dziewczynka przeszła już wiele cykli chemioterapii, dwa zabiegi operacyjne i autologiczny przeszczep szpiku kostnego. "Guz umiejscowiony jest bardzo blisko aorty brzusznej, co uniemożliwia jego całkowite usunięcie. Obecnie poddawana jest serii naświetlań" – napisano o dziewczynce na stornach "Krwinki". – W tym momencie Gabrysia ma podawane przeciwciała w Krakowie. I to leczenie idzie naprawdę dobrze. Akurat teraz są z mamą w domu. Mają przed sobą jeszcze dwa cykle tego typu leczenia. A potem będą badania bilansowe i zobaczymy, co dalej – mówi nam Ewa Cieniak z Fundacji Krwinka. I dziękuje za miły gest ze strony 83-latki.
– No niech pani robi ten przelew i niech pani powie tym ludziom, że resztę pieniędzy przekazałam na Gabrysię. Jej się bardzo przydadzą. A ja już ze wszystkim sobie poradzę – przekonuje przez telefon Maria.
I tak też zrobiliśmy. Pozostałą kwotę, czyli dokładnie 4 153,04 złote przelaliśmy w imieniu pani Marii na konto Fundacji "Krwinka" z dopiskiem, że te pieniądze mają zostać przeznaczone na pomoc Gabrysi.
– I pani wybierze jakieś ładne kwiaty dla tego pana profesora, co mnie operował. Ja to nie wiem, jakie teraz są modne. A ja kupię pielęgniarkom cukierki i kawę. Tak przy mnie skakały. I załatwimy to w sobotę, zaraz po tej konsultacji – zarządziła Maria. Nam w ramach podziękowań przekazała połowę swojej szafy. I wiele cennych rad. Dziękujemy Wam raz jeszcze!!! Razem zrobiliśmy coś ważnego!