Prawdziwa wojna na ulotki, reklamy i ogłoszenia trwa w windach w nowych blokach.
Prawdziwa wojna na ulotki, reklamy i ogłoszenia trwa w windach w nowych blokach. Fot. naTemat

Tu nie obowiązują żadne zasady. Wygrywa silniejszy. W windach w nowych blokach, które tuż po oddaniu budynku do użytku jeżdżą zabezpieczone warstwą pleksi lub płytą wiórową, trwa ostra wojna na ogłoszenia, ulotki i reklamy. Praktycznie nie ma dnia, by na ścianach nie pojawiło się coś nowego lub coś nie zniknęło. Bo to nie chodzi tylko o to, by samemu w windzie przedstawić swoją ofertę. Tu chodzi też o to, by zniwelować szanse konkurencji.

REKLAMA
Daje po oczach
Przestrzeń do zagospodarowania? Dwa razy po jakieś 6 m kw. po bokach i około 3-4 m kw. z przodu. Na drzwiach windy raczej nic się nie pisze ani nie wiesza. Chyba że i tam jest jakieś zabezpieczenie z folii, to markerem coś się napisać da. Sufit raczej odpada, choć i tam zdarza się znaleźć jakąś ofertę.
Generalnie jednak najlepiej zamieścić coś, co będzie na wysokości wzroku. A do tego zrobić to tak, by była to reklama rzucająca się w oczy.
logo
Zasada naczelna w walce na reklamy w windzie jest taka, że oferta powinna się znaleźć na wysokości wzroku. Fot. naTemat
W windach nowych bloków trwa prawdziwa wolna amerykanka. Ich ściany są miejscem, gdzie każdego dnia toczy się zażarta wojna o klienta.
– Śledzę dokładnie, co tu się dzieje i podziwiam wolę walki ogłoszeniodawców – mówi Bartek z warszawskiej Woli, który od pół roku mieszka w nowym bloku. Jak mówi, fascynuje go determinacja, z jaką niszczone są napisy i reklamy pozostawione przez konkurentów oraz zamieszczane nowe.

Mieszkam na 6. piętrze i mam czas, aby dokładnie przyjrzeć się tej walce, która czasem jest brutalna, a czasem pełna finezji. Bywa, że konkurent zamaluje swemu przeciwnikowi cały numer telefonu, ale bywa też, że przerobi tylko jedną cyferkę i już nikt się do niego nie dodzwoni.

logo
Zamazanie numeru telefonu konkurencji – to jedna z najczęstszych metod walki. Fot. naTemat
Gdy blok oddawany jest do użytku, windy w nim już są zabezpieczone. Wiadomo – robotnicy korzystają z nich, przewożą często brudne, ciężkie sprzęty. Czasem w coś stukną, gdzieś uderzą. Pomysł z pokrywaniem ścian wind jakąś dyktą, płytami wiórowymi czy warstwami pleksi zły nie jest.
Słup ogłoszeniowy
To zabezpieczenie potem jeszcze na wiele miesięcy pozostaje w dźwigach, bo także i wykańczający mieszkania fachowcy przewożą nimi często a to worki z cementem, a to jakieś duże meble. Dzięki temu windy pozostają nieuszkodzone. A gdy się po jakimś roku zdejmie w nich zabezpieczenie, wyglądają jak nowe.
logo
Po co wydawać na druk ulotek, skoro wystarczy przejść się po windach z markerem i zostawić po sobie ślad. Fot. naTemat
Gdy zabezpieczenia znikają, znikają też i reklamy. Ewentualnie pojawiają się te profesjonalne, umieszczone w specjalnych tablicach. Ale to się dzieje już w uzgodnieniu z deweloperem czy wspólnotą mieszkaniową – bez zgody administratora jest to zakazane.
Jednak dopóki winda jest bardziej budowlana niż mieszkaniowa, nikt tego zakazu nie przestrzega. A taki przejściowy stan trwa kilka miesięcy lub nawet rok. Bo i tyle mniej więcej windami jeździ właściwa grupa docelowa.
logo
Konkurencja "walnęła" wielki napis? Jest na to prosty sposób. Wystarczy zamazać numer telefonu konkurenta i poniżej zaprezentować swoją ofertę. Fot. naTemat
Reklama bez kosztów
Zostawienie napisu z ofertą to sposób, by z jednego zlecenia zrobiły się dwa lub więcej. – Jak robię w bloku jakąś robotę, to zawsze w windzie zostawiam swój numer – wyjaśnia mi jeden z fachowców, którego ogłoszenie znalazłem w windzie. Gdy go pytam, czy to się opłaca, wyłuszcza sprawę prosto: a co tu się może nie opłacać, skoro nie ma żadnych kosztów.

Napisać dwa słowa i numer telefonu markerem to nie jest żaden koszt. Może ktoś zadzwoni, może nie. Na pewno na tym nie tracę.

logo
Najpierw zawisła reklama rolet. Potem na tej reklamie przyklejono nową reklamę rolet, tak by przykryła numer telefonu. Potem na tych reklamach postawiono pieczątki z innymi numerami, zaś następnie wszystkie te reklamy ktoś jeszcze poniszczył. Fot. naTemat
– Ja z ogłoszenia z windy nie skorzystałem nigdy – przyznaje Piotrek z nowego bloku na warszawskiej Pradze Południe. Mówi, że woli wszystko najpierw sprawdzić w internecie, porównać, zastanowić się.

Na początku wiosny zamówiłem rolety z montażem. Firmę znalazłem w internecie. Pan najpierw przyszedł pomierzyć okna. Po jego wizycie w windzie pozostało przyklejonych parę ulotek jego firmy. Zanim przyszedł je zamontować, ulotki zostały zdarte. Przyszedł jeszcze raz i przykleił nowe, ale też już ich nie ma.

logo
Pole bitwy zostało niemal oczyszczone. Fot. naTemat
Z punktu widzenia fachowca, nawet jak konkurent mu numer zamaluje lub reklamę zedrze, to też żaden problem. Ktoś, kto wykonuje drobne zlecenia, codziennie odwiedza parę bloków. W każdym z nich zostawi jakiś napis czy ulotkę, to i tak dotrze do setek potencjalnych klientów.
logo
Fot. naTemat
– Jak klient jest zainteresowany moją ofertą, to pstryknie zdjęcie i będzie miał. Nawet jeśli za chwilę mój napis zostanie zamalowany lub zalepiony innymi ofertami – wyjaśnia fachowiec. Przyznaje przy tym, że w tej wojnie niekoniecznie obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Ci, którzy pierwsi odwiedzają blok i zostawiają tam swoje reklamy, muszą się liczyć z tym, że ich oferta zniknie pod kolejnymi – jak to na słupie ogłoszeniowym.
logo
Fot. naTemat
Drugą kwestią jest to, że po oddaniu bloku do użytku z tych wind korzystają głównie sami robotnicy. Oni zaś nie są grupą docelową, lecz przeciwnikiem w tej nietypowej walce.
Właściciele w mieszkaniach pojawiają się jeszcze nieczęsto – czasem, aby popatrzeć na same puste ściany i wylewkę na podłodze lub przypilnować trwających prac. Dlatego na samym początku pojawiają się głównie oferty w stylu "kompleksowe wykończenia", "remonty od A do Z", itp. Potem stopniowo przybywa reklam fachowców z dziedzin bardziej szczegółowych.
logo
To ogłoszenie z ofertą hydraulika najpierw pojawiło się napisane czerwonym pisakiem. Ale to za słabo się rzucało w oczy... Fot. naTemat
Zabezpieczona płytą wiórową winda nie jest ani piękna, ani tym bardziej estetyczna, więc i reklama w takiej windzie piękna i estetyczna być nie musi. Musi "dawać po oczach" – to cały jej sekret.
Strategiczny rejon
– Z moich obserwacji wynika, że najwięcej reklam pojawia się w okolicach tablicy z przyciskami. Tu każdy musi spojrzeć, kiedy wsiada do windy i wciska, na które piętro chce jechać – opowiada Bartek. W tym rejonie faktycznie od reklam jest aż gęsto. Sąsiednie ściany windy mają natomiast więcej przestrzeni i tam można sobie pozwolić na napis znacznie większy.
logo
...po pewnym czasie reklama zyskała nowe, bardziej wyraziste oblicze. Fot. naTemat
Czasem jednak to nie w wielkości reklamy tkwi moc. Jak opowiada Bartek, bywa wręcz odwrotnie – skuteczniejsze okazują się małe reklamy zamieszczone na pieczątkach lub jakieś nieduże nalepki.

Raz zdarzyło mi się skorzystać z oferty z windy. Miałem nagłą awarię i potrzebowałem elektryka. Zadzwoniłem do takiego, który w windzie zostawił mnóstwo małych nalepek bez opisywania swojej oferty – po prostu: "elektryk" i numer telefonu.

Fachowcy zdają sobie sprawę, że ich reklamy w windzie mają krótki żywot. Dlatego zachęcają do tego, by robić zdjęcia ogłoszeń. Zdarza się, że nawet oferują jakiś 10-procentowy rabat, gdy ktoś zgłosi się fotką w komórce.
logo
Tu konkurencja została zmiażdżona. Wieszających ulotki pokonał (zapewne tylko chwilowo) "pieczątkarz". Fot. naTemat
– Mój blok został oddany do użytku pod koniec ubiegłego roku i obserwuję, że zmienia się oferta reklamodawców. Początkowo były to głównie oferty typowo budowlane. Potem zaczęły się pojawiać m.in. reklamy dotyczące jakichś elementów dekoracyjnych. Później było "sprzątanie". W następnej kolejności zawisły oferty ubezpieczenia mieszkania, a ostatnio ze swoimi ulotkami zaczęły się pojawiać różne kablówki – opowiada Piotrek z Pragi o zmianach na ścianach windy, a tym samym o zmianach potrzeb nowych mieszkańców. Bartek z Woli spostrzegł jeszcze inną ciekawostkę.

Zauważyłem, że na wielu ofertach ubezpieczeń, internetu czy kablówek pojawiają się te same nazwiska i numery telefonów. Najwyraźniej są tacy przedstawiciele handlowi, którzy obsługują parę firm i w windach zostawiają więcej reklam niż inni.

logo
Oferty kablówek pojawiają się w windach dużo później niż reklamy murarzy, elektryków czy hydraulików. Fot. naTemat
Wejście na teren bloku i pozostawienie windzie reklam nie nastręcza fachowcom i przedstawicielom handlowym najmniejszych problemów. Wprawdzie zazwyczaj budynki są ogrodzone, z domofonem i ochroną, to furtki i drzwi na klatkę otwarte są niemal non stop. Cały czas ktoś wnosi jakieś meble, wynosi jakiś gruz – nikt nawet nie zwraca uwagi na to, że wchodzi wiele osób z zewnątrz.
Przygnębiający widok
A że winda wygląda jak wygląda? – W mieszkaniu wszystko mam świeżo urządzone, nowe, czyste. Kontrast z zasyfioną windą jest spory, gdy się wychodzi rano do pracy. Ale jeszcze chwilę, sprowadzi się większość sąsiadów i winda też w końcu będzie wyglądać po ludzku – podsumowuje Piotrek.
logo
Taki widok codziennie w drodze do pracy i z powrotem do domu może nieco przygnębiać. Fot. naTemat
logo
Fot. naTemat
A jak to wygląda w Waszych windach? Zachęcamy do podzielenia się zdjęciami.