
Ponad 1,5 roku – tyle widzowie TVN-u musieli czekać na pojawienie się ministra sprawiedliwości w tej stacji. W środę Zbigniew Ziobro zdecydował się w końcu na wywiad. Niespełna 20 minutowa rozmowa wystarczyła, aby rozgrzać media do czerwoności.
REKLAMA
Jak nietrudno się domyślić, minister sprawiedliwości i prokurator generalny chwalił reformy, które rząd Zjednoczonej Prawicy przeprowadza w wymiarze sprawiedliwości. Według Ziobry, do tej pory Polska "była krajem korporacji prawniczej, sądowej, która rządziła w sposób bardzo nietransparentny w obszarze wymiaru sprawiedliwości, poza kontrolą demokratyczną". Reformy nazwał "wpuszczeniem tlenu: do wymiaru sprawiedliwości oraz znajdowaniem "balansu między poszczególnymi szczeblami władz". Jednak to był tylko początek telewizyjnej szarży Zbigniewa Ziobro.
Na pytanie o zastrzeżenia, jakie w kierunku reformy sformułował były prezes SN prof. Adam Strzembosz, Zbigniew Ziobro odniósł się wyłącznie do niego. I to ostro. – Pan Strzembosz nie jest dla mnie autorytetem w zakresie systemu wymiaru sprawiedliwości. Uważam, że popełnił błędy, błądzi i w tych błędach trwa – powiedział Ziobro. – Ludzie czasami trwają w błędzie, nawet jeśli są ludźmi, którzy mieli swoje zasługi wcześniej – dodał minister sprawiedliwości. Według Ziobry, to właśnie prof. Strzembosz uniemożliwiał wcześniejsze zreformowanie Sądu Najwyższego.
Ziobro został zapytany także o sędziego Andrzeja Kryże i Stanisława Piotrowicza, którzy w czasach PRL brali udział w skazywaniu i oskarżaniu opozycjonistów. Co do pierwszego, przeprosiny sędziego Kryże według ministra załatwiają wszystko. Co do byłego PRL-owskiego prokuratora, jego rola w stanie wojennym ma być... przerysowana. – Nie śledziłem dokładnie pracy Piotrowicza. Z informacji, które do mnie dotarły ze strony osób z IPN, które badały sprawę Piotrowicza wynika, że stawiane mu zarzuty są mocno przerysowane i na wyrost – powiedział Ziobro.
źródło: tvn24.pl
