Jak pisze brytyjski tabloid "The Sun",
bezdomny 38-letni Stanley Skupień "trochę" oszukał – porzucił swoją zawierającą cały dobytek torbę w pobliżu Tower Bridge i dołączył do biegaczy biorących udział w słynnym Maratonie Londyńskim. Należy wspomnieć, że to miejsce to okolice połowy dystansu, który mają do przebiegnięcia zawodnicy. Podczas biegu, Skupień miał pić alkohol, który dostawał od... kibiców. Na domiar złego kilkaset metrów przed metą Polak znalazł na trasie biegu numer startowy, który inny zawodnik po prostu zgubił. Należał on do Jake'a Hallidaya, który biegł, by zebrać pieniądze dla chorej na raka przyjaciółki. Polak przejął numerek Hallidaya i przekroczył linię mety cztery godziny po tym, jak dołączył do wyścigu. W nagrodę otrzymał medal i koszulkę. Prawowity właściciel numerka został on zdyskwalifikowany z powodu braku numeru startowego.