"Do napisania tego listu skłoniła nas wiadomość, że pan poseł osobiście trafił do szpitala i będzie musiał zostać poddany operacji kolana i długotrwałej rehabilitacji" – tak rozpoczyna się list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, który napisali rodzicie i opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych z Bydgoszczy. Wspierają oni trwający od 20 dni protest w Sejmie.
W liście padają szczere słowa, które miałyby poruszyć serce prezesa PiS. Ten jednak nieraz już pokazał, jak daleko jest od zwykłych ludzi. Przypomnijmy, że Kaczyński wybrał się pewnego razu na zakupy spożywcze, które wydały mu się "drożyzną", bo sam ich nigdy nie robił. – Oczywiście moglibyśmy iść do Biedronki, ale Biedronka to jest jednak sklep dla najbiedniejszych – przekonywał Kaczyński.
Protestujący postanowili odnieść się do obecnego
stanu zdrowia Jarosława Kaczyńskiego, który pozostaje daleki od idealnego. "Być może Pana osobiste doświadczenie i ból, który Panu towarzyszy, pomogą Panu wczuć się w sytuację naszych
niepełnosprawnych dzieci, które są już dorosłe i od urodzenia cierpią z powodu kalectwa. Niektóre z nich, są od początku skazane na wózek inwalidzki. My, matki, które dźwigamy nasze dzieci od kilkunastu lat… same cierpimy na ból kręgosłupa czy ból kolan" – czytamy w liście.
"Prosimy o interwencję w ministerstwie, gdzie trwają prace" – apelują rodzicie i opiekunowie. Odwołują się bezpośrednio do sumienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości. "Jesteśmy przekonani, że to właśnie Pan prezes w chwili obecnej, może przekonać Rząd, że niesprawność i ból (którego Pan doświadcza osobiście), a dla nas jest to chleb powszedni, wymaga wielkiej determinacji, a co za tym idzie, nakładów finansowych (zabiegi, rehabilitacja, leki uśmierzające ból, dojazdy…)" – dodali zdesperowani autorzy listu, którzy liczą na pomoc.