Jacht już jest, został nawet przemalowany, ale Polska Fundacja Narodowa nigdy go oficjalnie nie kupiła.
Jacht już jest, został nawet przemalowany, ale Polska Fundacja Narodowa nigdy go oficjalnie nie kupiła. Fot. Facebook / Polska 100
Reklama.
– Navigare ma kłopoty finansowe i nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań? Tak, ale trzeba pamiętać, że w te kłopoty finansowe wpędziła fundację Polska Fundacja Narodowa. Od kilku tygodni próbujemy się z nimi porozumieć, ale bezskutecznie – tłumaczy w rozmowie z naTemat.pl Paweł Prus, rzecznik projektu "Polska 100". Projektu, który miał polegać na opłynięciu świata i promowaniu Polski na morskim jachcie regatowym pod dowództwem Mateusza Kusznierewicza. Do rejsu jednak nie dojdzie, bo PFN poinformowała o zerwaniu umowy z Kusznierewiczem i jego fundacją Navigare.
– Umowa sama się rozwiązała. PFN zobowiązała się do zakupu jachtu do 30 kwietnia. Takich jachtów nie kupuje się w sklepie z jachtami. Potrzebne są procedury, przejście procesu przerejestrowania jednostki. Od pewnego czasu słyszeliśmy o opóźnieniach, a teraz okazało się, że jachtu nie ma, więc umowa między Navigare a PFN w tym zakresie jest już nieważna – tłumaczy rzecznik projektu.
Paweł Prus podkreśla przy tym, że sytuacja finansowa Navigare wcale nie musi być dramatyczna. – PFN ma wszystkie nasze faktury za wykonane już prace. Jacht, choć formalnie nie został kupiony i wciąż należy do francuskiej firmy ubezpieczeniowej, pod której logo pływał wcześniej, został już pomalowany na potrzeby naszego projektu. Wykonano mnóstwo prac. Wszystkie zostały pokryte z naszych pieniędzy, ale PFN zobowiązała się w umowie do pokrycia tych kosztów. Jeśli PFN wywiążą się ze swoich zobowiązań, to Navigare wyjdzie po prostu na zero jeśli chodzi o pieniądze. Pozostają jedynie straty wizerunkowe – tłumaczy.
Rzecznik otwarcie przyznaje, że w ekipie Kusznierewicza jeszcze nie wiedzą, co zrobić w zaistniałej sytuacji. – Będziemy dalej bombardować PFN pytaniami o płatności. Zapewne na jutro zwołamy konferencję prasową, na której przedstawimy całą sprawę z naszego punkty widzenia. Na razie mamy przekonanie, że projekt po prostu upadł, teraz chodzi o to, żeby włożone w niego odzyskać pieniądze – zapowiada Prus.