– Jeśli Patryk Jaki dojdzie do władzy, to będzie wsadzał swoich ludzi wszędzie tam, gdzie tylko będzie mógł. I będzie w tym absolutnie bezwzględny. To jest człowiek, który nie podejmuje dyskusji, ale idzie do mediów i np. obraża różne grupy obywateli. Cynicznie stosuje retorykę, że walczy z układami, a to on sam w Opolu zbudował miasto układów – mówi nam Michał Pytlik, rzecznik opolskich struktur Partii Razem, który sprawdza, dokąd sięgają macki Patryka Jakiego w jego rodzinnym Opolu.
Opole w kampanii wyborczej, która jeszcze oficjalnie się nie rozpoczęła, to najczulszy punkt Patryka Jakiego, a pan pewnie jest jego największym koszmarem. Chce pan zniszczyć jego polityczną karierę?
Nie chcę tak o tym myśleć. Chcę po prostu ostrzec Warszawę i warszawiaków.
Przed czym? Czego warszawiacy powinni dowiedzieć się od opolan o wiceministrze sprawiedliwości?
Przede wszystkim tego, że jeśli Patryk Jaki dojdzie do władzy, to będzie wsadzał swoich ludzi wszędzie tam, gdzie tylko będzie mógł. I będzie w tym absolutnie bezwzględny. To jest człowiek, który nie podejmuje dyskusji, ale idzie do mediów i np. obraża różne grupy obywateli. Cynicznie stosuje retorykę, że walczy z układami, a to on sam w Opolu zbudował miasto układów.
Ale przeciętnemu Kowalskiemu trudno będzie uwierzyć w to, co pan mówi. A to dlatego, że on widzi zupełnie inny obraz Patryka Jakiego: wiceministra sprawiedliwości, który w Warszawie walczy z układami, sędziowską kastą. I wyjaśnia aferę reprywatyzacyjną.
Dlatego podjąłem decyzję, by głośno mówić o tym, co Patryk Jaki zrobił w Opolu. Trudno uwierzyć, że to akurat on może kreować wizerunek osoby, która walczy z układami, a jednocześnie w taki sposób traktować to najmniejsze ogniwo, przeciętnego mieszkańca, który próbował przeciwstawić się jego planom. Nie tylko nie znalazł nigdy czasu na choćby minutę spotkania z nami, ale obrażał nas przez wiele miesięcy, otwarcie kłamał, nie dotrzymywał obietnic, ciągał nas po sądach i nasyłał na nas policję.
Chodzi panu o walkę, którą stoczyli mieszkańcy Dobrzenia Wielkiego, w tym pan, o to, by nie przyłączać części ich gminy do Opola. A co konkretnie ma pan na myśli mówiąc o hipokryzji Jakiego?
Na przykład to, że Patryk Jaki apelował nie tylko do obecnej prezydent Warszawy, ale i do innych, o odpowiedzialność, o to, by stawiali się przed komisją reprywatyzacyjną. A tymczasem sam przed odpowiedzialnością ucieka od dawna.
Proszę rozwinąć.
Patryk Jaki nigdy nie spotkał się z mieszkańcami Dobrzenia Wielkiego, którzy protestowali przeciwko przyłączeniu części ich gminy do Opola (co ostatecznie nastąpiło, mimo że mieszkańcy zdecydowanie nie poparli tego pomysłu – red.). Kłamał, że widział się z nami "po siedem razy w każdej remizie". Ucieka przed odpowiedzialnością już od paru lat. Później ze względu na to, że obraził lokalną społeczność oskarżając o fałszowanie wyników konsultacji społecznych (i sugerując, że robili to "źli Niemcy"), jedna z organizatorek tych konsultacji (w sprawie przyłączenia części gminy do Opola – red.), które poszły całkowicie nie po jego myśli, pozwała go w imieniu swoim i wszystkich wolontariuszy. Poczuła, że zostało nadszarpnięte ich dobre imię.
I sprawa trafiła do sądu.
Dokładnie tak. Była rozprawa sądowa, na której Patryk Jak się nie zjawił. Zasłaniał się immunitetem, ale ostatecznie sędzina oddaliła jego wniosek o nierozpatrywanie sprawy. Podjęto decyzję, że sprawa będzie kontynuowana, a pan Jaki ma się stawić przed sądem. Odbyły się trzy rozprawy, przesłuchano kilku świadków. Patryk Jaki nie przyszedł na żadną z nich. Na ostatniej sędzina apelowała, że Jaki musi się stawić. Wyznaczyła trzy terminy, ale Jaki na żaden z nich nie przystał, lecz zaproponował swój. W międzyczasie jednak złożył zażalenie na oddalenie tej decyzji o zabraniu mu immunitetu. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że krytyka mniejszości niemieckiej – wolontariuszy i wolontariuszek – odbywała się w ramach obowiązków poselskich. Przyjął decyzję o zażaleniu Patryka Jakiego i pozostawił decyzję o immunitecie w rękach Sejmu. Finał jest raczej oczywisty. Trochę to wszystko trwało.
Ponad 99 proc. mieszkańców Dobrzenia Wielkiego w konsultacjach społecznych nie chciało przyłączenia części ich gminy do Opola. Ale to nie było żadną przeszkodą i ostatecznie na początku 2017 roku to nastąpiło. Jaki udział ma w tym Patryk Jaki?
Patryk Jaki ogłosił się ojcem tego pomysłu i działał razem z prezydentem Opola, z którym jest w sojuszu, a następnie przepchnął tę decyzję pod stołem na posiedzeniu rządu. Kiedy wyniki tych konsultacji zostały podniesione, to nagle rozpoczęła się afera, że cały protest nakręca mniejszość niemiecka, która fałszowała te wyniki. Opowiadano niestworzone historie o tym, jak to namawiano dzieci w szkołach, by głosowały przeciwko przyłączeniu, co nie było prawdą. Od strony prawno-logistycznej wszystko było jak najbardziej poprawne. Sprzeciw był tak potężny, że trzeba było wymyślić jakąś historię. Gra na karcie narodowościowej była najłatwiejsza. Jaki więc zaczął sugerować, że "Niemcy nie będą mi się tutaj wtrącać, bo ja nie decyduję o tym, jakie granice ma Monachium". Pan Jaki jest mistrzem w szkalowaniu różnych grup.
Dlaczego zatem tego asa z rękawa – jakim są układy Jakiego w Opolu, o których pan mówi– nie wyciąga jego kontrkandydat – Rafał Trzaskowski?
Myślę, że Trzaskowski nie mówi o tym głośno, bo jego partia też tu ma wiele na sumieniu. Jeśli chodzi o kwestię powiększenia Opola, to zachowanie Platformy Obywatelskiej również było karygodne. Radni miejscy PO głosowali ramię w ramię z radnymi Jakiego i prezydenta. W ogóle nie widzieli wniosku o zmianę granic, który był później składany u wojewody, a i tak go przegłosowali. Proszę sobie wyobrazić, że radni dostali kilkusetstronnicowy wniosek na parę minut przed samym głosowaniem i nie mieli szans, by w tak krótkim czasie się z nim zapoznać. A mimo wszystko przegłosowali go, również radni PO. Oni zawsze we wszystkich wywiadach całym sercem popierali pomysł powiększenia Opola. Ale im bliżej startu kampanii, tym więcej opinii, że "przecież można było zrobić inaczej, że przecież ludzie protestowali". A de facto zawsze traktowali tych ludzi tak samo.
Obnaża pan hipokryzję Jakiego, a internauci już się zastanawiają, kto za panem stoi i jaki ma pan w tym interes?
Chcę po prostu ostrzec warszawiaków. Nigdy nie ukrywałem – ba, wręcz szczycę się tym – że jestem rzecznikiem opolskiej Partii Razem. Od kilku lat jako jedyna partia protestowaliśmy razem z mieszkańcami Dobrzenia Wielkiego. Prowadziłem z mieszkańcami 17-dniowy protest głodowy w obronie gminy. I teraz, gdy dzieje się coś takiego, nie możemy siedzieć cicho. Jedyne, co za mną stoi, to wiara w sprawiedliwość tego świata.
Wymienia pan długą listę osób, które rządzą Opolem, a są powiązani albo namaszczeni przez Patryka Jakiego. I prezesi spółek, i prezes TVP Opole. Czy to wiedza powszechna w Opolu? Ludzie to akceptują?
Myślę, że ci, którzy interesują się lokalną polityką, raczej o tym wiedzą. Trudno powiedzieć, czy jest to akceptowane. Patryk Jaki nie rządzi Opolem bezpośrednio. Polityką lokalną nie interesują się masy, ale jeśli dla kogoś to jest ważny temat, to raczej o tym wie. Ale jakiegoś wielkiego sprzeciwu to nie budzi. Sądzę, że ludzie czują już niemoc i bezsilność wobec tego, że politycy PiS robią sobie w kadrach państwowych co chcą, także w Opolu.
Michał Gąsior w naTemat: Według "Polityki" Jaki wprowadził do gabinetu dyrektora TVP Opole Mateusza Magdziarza. Wiceszefem Zakładów Azotowych Kędzierzyn ma być z jego woli Sławomir Brzeziński. Do grona "ludzi Jakiego" zaliczają się także wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Tomasz Kwiatek i kurator oświaty Michał Siek. Protegowanych wiceministra można również znaleźć w Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Do niedawna wiceprezydentem Opola (został nim w wieku 26 lat) był Marcin Rol, dawny asystent Jakiego. Wszedł też do rady nadzorczej zajmującej się handlem państwowej spółki "Obroki". Czytaj więcej
Patryk Jaki w lokalną politykę nie bawi się od lat, dlaczego w takim razie nadal ma w tym mieście tak duże wpływy?
W trakcie kampanii samorządowej w 2014 roku Jaki oficjalnie poparł kandydata na prezydenta Opola, Arkadiusza Wiśniewskiego. O ile wiem, nawet informacje o konferencjach prasowych prezydenta Wiśniewskiego były rozsyłane ze skrzynki mailowej biura Jakiego. I teraz prezydent Wiśniewski odwdzięcza się stanowiskami. To nie tylko kwestia Opola. W Kędzierzynie-Koźlu też są przecież zakłady chemiczne Azoty, w których stanowiska są pozajmowane przez ludzi wiceministra.
A co dobrego dla Opola zrobił Patryk Jaki?
Sprowadził na przykład dużo pieniędzy z rządu. Dlatego też myślę, że prezydent Wiśniewski, a więc jego koalicjant, zawarł z nim sojusz, by pozyskiwać dużo środków. Jaki przywozi pieniądze, które jednak – moim zdaniem – są fatalnie wydawane.
Ktoś się sprzeciwia, protestuje przeciwko nepotyzmowi?
Moje odczucie jest takie, że większość lokalnych partii jest jakoś umoczona w te układy. Nie chcą się stawiać Patrykowi Jakiemu, bo ich też gdzieś trzyma w szachu. Może nie tak bardzo jak obecnego prezydenta, ale są z nim powiązani. Ja działam w Partii Razem i czuję, że my jako jedyni sprzeciwiamy się temu wszystkiemu szczerze, od początku. Żadna partia nie stanęła w obronie mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki, tylko my.
Wskazuje pan na sieć powiązań, jaka rządzi Opolem. Pokazuje pan, jak daleko sięgają macki Patryka Jakiego. Nie boi się pan, że dosięgną i pana?
Nie boję się, bo mówię prawdę. Wiem też, że gdyby ktokolwiek miał mi się dobrać do skóry, to masa ludzi stanie w mojej obronie. Nie boję się represji ze strony Jakiego. Zresztą i tak już ich doświadczałem i jestem do tego przyzwyczajony.
Patryk Jaki się na panu mści?
Nigdy nie wymienia mnie z nazwiska, natomiast na pewno mści na nas, członkach Partii Razem, którzy protestowali, czy na mieszkańcach Dobrzenia Wielkiego, których broniliśmy. Myślę, że pan Patryk Jaki jest mściwy i jest to jakaś jego cecha, przynajmniej polityczna.
Poznaliście się kiedyś osobiście?
Nie. I żałuję, że po tym wszystkim nie mogłem mu spojrzeć w oczy.
Patryka Jakiego się pan nie boi. Ale jest on zaufanym człowiekiem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Zbigniewa Ziobry. Nie obawia się pan po ludzku, że zaraz będą szukać, zaglądać, wyciągać?
Niech szukają. Poza mandatami za przejście na czerwonym świetle nic na mnie nie znajdą. Mówię tylko o tym, co jest prawdą, bo wierzę w sprawiedliwość.