
26 kwietnia w Meksyku znaleziono ciało Krzysztofa Chmielewskiego. 37-latek z Gryfina podróżował rowerem po kraju Ameryki Łacińskiej. – Dowiedziałam się, że Krzysztof został pochowany dwa dni po tym, jak został odnaleziony – mówi naTemat Kasia, przyjaciółka zmarłego. – Wykonali sekcję zwłok i zakopali ciało. Nie da się tego nawet nazwać pochówkiem. Nie wiemy nawet gdzie został pochowany, jak to zostało zrobione.
W podobny sposób, co Chmielewski zginął niemiecki podróżnik - Holger Franz Hagenbusch. Ciała obu mężczyzn znaleziono w tym samym miejscu. Turyści nie znali się wcześniej. To zwróciło uwagę lokalnego prawnika - Juanjo Gutiérreza Bríngueza, który nie wierzy wersji prokuratury, twardo trzymającej się nieszczęśliwego wypadku jako przyczyny śmierci rowerzysty. Bringuez miał okazję zapoznać się z wynikami sekcji zwłok Polaka. Jego zdaniem Krzysztof Chmielewski został zamordowany. Głowa podróżnika miała zostać odcięta, a jego rzeczy skradzione. Prokurator okręgowy w Chiapas - Arturo Pablo Liévano celowo ma zatajać fakt zabójstwa Polaka. Podobno zabronił nawet mówić Bringuezowi o prawdziwych przyczynach śmierci rowerzysty. Tak, by nie szkodzić meksykańskiej branży turystycznej. Czytaj więcej
Juanjo Gutiérrez Brínguez mówił o tym, że prokurator Arturo Pablo Liévano nakazał mu milczeć. Chodziło o to, czego lokalny prawnik dowiedział się z wyników sekcji zwłok Krzysztofa Chmielewskiego. Trzymanie języka za zębami miało być na rękę rządowi, który prowadzi kampanię na rzecz wizerunku Meksyku w turystyce. To na pewno niełatwe wyzwanie po takich historiach jak ta Carlosa Muñoza Portala. Członka ekipy netfliksowego "Narcos", podziurawionego ołowiem na meksykańskich bezdrożach. Albo tragedia trzech studentów z amerykańskiej filmówki, wziętych za gangsterów i rozpuszczonych w kwasie przez żołnierzy kartelu.
