Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa. Duma stolicy. Socrealistyczne cudo i jeden z niewielu fragmentów miasta konsekwentnie zaplanowany od początku do końca. 22 lipca MDM obchodzi 60. urodziny. Przez ten czas wiele się na placu zmieniło. Dawniej pełen był restauracji, dancingów i knajp, dziś więcej na nim banków i punktów usługowych. Wciąż jednak panuje niesamowity klimat, który z okazji urodzin wspominamy z jego mieszkańcami.
– Pamiętam dancingi w Havanie, tam gdzie teraz jest KFC i to, że z chłopakami zawsze umawiałam się pod PZU. To był taki nasz punkt spotkań – wspomina pani Krysia, którą spotykam w barze „Przysmak”, od ponad 50 lat mieszczącym się przy ulicy Lwowskiej. –
Teraz MDM to już nie to samo. Dawniej tu było życie, były bary, piękne kawiarnie, jak chociażby „Stylowa” w miejscu obecnej „Batidy”, tu się tańczyło i żyło. Było gwarno już od pierwszego dnia otwarcia. Śpiew grup młodzieży, które na ochotnika budowały MDM to jedno z moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa. Tacy to byli piękni chłopcy – rozmarza się pani Krystyna. Zresztą nie ona jedna. Wszystkim w barze „Przysmak” na hasło MDM rozwiązują się języki. Tylko Wojciech Młynarski, który stołuje się na Lwowskiej od kilkudziesięciu lat, moją prośbę o wspomnienia kwituje, jak zwykle melancholijnym, „wszystko się zmieniło”.
Jest w tym oczywiście dużo prawdy. Zmieniły się przede wszystkim czasy. Dziś trudno sobie wyobrazić, że na centralnym placu miasta stają wielkie megafony, z których puszczana jest muzyka. A na MDMie tak właśnie było.
Przynajmniej we wspomnieniach pani Wandy, właścicielki „Przysmaku”. – Latem na placu zawsze była muzyka, chyba, że akurat był Wyścig Pokoju. Wtedy z głośników słychać było komentatora. To, co jednak najlepiej zapamiętałam, to zegary. Stały wszędzie na placu. Teraz niestety zastępują je parkomaty. No i nie było parkingu na środku, tylko wszędzie ławeczki. Chodziłyśmy tam z koleżankami po szkole, a jak byłam starsza, to też z chłopakami. W wiadomym celu – rumieni się pani Wanda. – Dawniej na pl. Konstytucji chodziło się bawić, a na pl. Zbawiciela do kościoła. Teraz wszystko się odwróciło. Dawne czasy już nie wrócą – mówi Wanda.
Nie jest to jednak do końca prawda. Ławeczek może już nie ma, a gwar ucichł pod hałasem samochodów, ale kilka dawnych elementów udało się zachować. Jakiś czas temu na MDM wrócił kultowy neon „Siatkarka”, który kiedyś wisiał nad sklepem sportowym, i zostały przywrócone kandelabry, które rozświetlają plac po zmierzchu. Z dawnych miejsc ostała się jeszcze pasmanteria na Braci Śniadeckich, gdzie wciąż można kupić sznurki i guziki, wspomniany już wcześniej „Przysmak”, sklep muzyczny pod arkadami oraz tramwaje, które choć coraz nowocześniejsze, to wciąż hałasują tak samo.
To, co zostało w pamięci 60-latków, trochę inaczej wygląda w głowie 30-latków. Cóż, ich perspektywa poznawania placu była nieco inna. – MDM to dla mnie przede wszystkim Kidiland – zwierza mi się Witek Orski, fotograf. – To był wielki sklep z zabawkami, do
którego przyjeżdżały wycieczki szkolne. Pamiętam, że na najniższym poziomie były samochodziki na prąd. Można było je wypróbować i robiłem to wielokrotnie. Teraz na miejscu Kidilandu jest sklep z bielizną. Jak widać MDM dorasta wraz ze mną – żartuje Orski.
Kidiland i Burger King to stały element wspomnień dzisiejszych 25 i 30 latków. Wspomina go też Janek Śpiewak. – Kidiland był ekscytujący, choć na mnie chyba większe wrażenie robił mieszczący się nieopodal, na placu Zbawiciela sklep z płytami „Planet Music”. Tam kupiłem moją pierwszą kasetę, to był „Skandal” Molesty. Byłem zachwycony – dodaje Śpiewak. – Za mojej młodości plac Konstytucji nie był już tak bardzo popularny. Częściej zaglądało się na Zbawiciela, chociażby po to, żeby w barze Carino zjeść rumsztyk z cebulką – dodaje Janek.
W Carino mięso na obiad, a w Hortexie deser. Galaretkę i bitą śmietanę z owocami zapamiętał z MDM najlepiej Jaś Borowicz. – Oprócz smaku ciastek i zabawek w
Kidilandzie z placem zawsze będzie mi się też kojarzyła Lodzia Milicjantka, schizofreniczka, która kierowała ruchem i Ryszard Matuszewski, który przygarbiony przemierzał plac kilka razy dziennie. Dzieciństwo w Śródmieściu to też oczywiście lody Palermo, no ale to już nie na samym MDM – mówi Jaś. Z ważnych punktów jest jeszcze sklep muzyczny, który od lat nie daje się bankom i sklepom sprzedającym komórki. Zosia, której babcia mieszka na MDM pamięta, że właśnie tam kupiła pierwszą gitarę i płytę Stinga za własne pieniądze.
Dawniej na placu Konstytucji kończył się pochód 1 Majowy. Dziś neonaziści walczą tu z lewakami, choć i to, raczej od święta. Na co dzień Plac Konstytucji to parking w cudownej architektonicznej oprawie. Szkoda, że miejsce pełne wspomnień, ciekawych przygód i niesamowitych historii zamieniło się w plac dla samochodów. Z okazji 60. urodzin MDM na placu odbędzie wielki festyn. Będzie plaża, gry miejskie i miejsce na piknik. Na jeden dzień na plac wróci gwar i życie ze wspomnień Wandy, smaki z opowieści Jasia i może nawet samochodziki z historii Witka. Mam nadzieję, że zostaną tam na dłużej, tego MDM-owi przynajmniej życzę.