O kolizji samochodu Żandarmerii Wojskowej, do której doszło w Warszawie przed godz. 10:00 jako pierwsze informowało RMF FM. W nieoznakowanej limuzynie miał podróżować były szef MON Antoni Macierewicz. Były minister zaprzeczył jednak doniesieniom radia.
– Nie uczestniczyłem w żadnym wypadku. Nic mi na ten temat nie wiadomo – powiedział Antoni Macierewicz Telewizji Republika. Były minister obrony narodowej odniósł się do całego wydarzenia także na swoim Twitterze, zamieszczając parafrazę wierszyka Marii Konopnickiej "Stefek Burczymucha".
Według informacji RFM, Antoni Macierewicz miał jechać nieoznakowanym samochodem marki BMW, należącym do Żandarmerii Wojskowej. Na rogu ulic Powązkowskiej i Elbląskiej w Warszawie samochód prowadzony przez st. chor. sztab. Krzysztofa K., zderzył się z citroenem prowadzonym przez kobietę. Według reporterów RMF FM Macierewicz miał odjechać innym pojazdem ŻW.
Rzecznik prasowy komendanta głównego Straży Granicznej ppłk Artur Karpienko potwierdził, że doszło do zdarzenia drogowego z udziałem pojazdu Żandarmerii Wojskowej. Jednak w sprawie Macierewicza już był mniej rzeczowy. – Nie potwierdzam, że w pojeździe był p. Antoni Macierewicz – oznajmił cytowany przez Polsat News.
Nie jest ministrem, a jeździ rządowym samochodem
Wiele osób się dziwiło, dlaczego Macierewicz może jeździć limuzynami ŻW, skoro nie jest już ministrem obrony narodowej. Okazuje się, że po utracie funkcji, były minister zgodnie z prawem jest przez 30 dni ochraniany przez Żandarmerię i może poruszać się służbowym samochodem. Wcześniej, jako szef MON, zdecydował o tym, że takie przywileje mają przysługiwać również przewodniczącemu podkomisji smoleńskiej. Po odejściu z MON były minister przejął właśnie tę rolę.
W kwietniu MON potwierdziło, że Macierewicz ma ochronę Żandarmerii, służbowy samochód i kierowcę. Decyzję podjął obecny szef resortu Mariusz Błaszczak.