Zakładałem z Ryszardem Petru Nowoczesną, a teraz on odchodzi z partii. Mam powiedzieć jak się czuję? W jakimś sensie zdradzony – mówi #TYLKONATEMAT Paweł Rabiej. Współzałożyciel Nowoczesnej i szef Rady Politycznej tej formacji w rozmowie z naTemat.pl nie szczędzi gorzkich słów ekipie, która zdecydowała się odejść w ostatnich dniach. I ujawnia kulisy tych rozstań.
Nie ma mowy o żadnym "rozpadzie". Trzeba to nazywać precyzyjnie. Mamy do czynienia z odejściem z partii kilku osób. Oczywiście postaci ważnych – zwłaszcza jej założyciela Ryszarda Petru – ale nie jest tak, że bez nich partia nie będzie dalej funkcjonować. Mamy kilka tysięcy członków i nadal ponad 20 posłów w Sejmie. Te decyzje – moim zdaniem motywowane względami osobistymi – nie są zagrożeniem dla trwania Nowoczesnej.
Nadal realizujemy skutecznie nasze cele, więc na porozumienie w Warszawie nie będzie miało to żadnego wpływu. Ono obowiązuje i będzie realizowane. Większość członków Nowoczesnej zajmuje się dziś zresztą przygotowaniami do kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi, na tym się koncentrujemy.
Pan ma nieco inną perspektywę na to wszystko, co się dzieje. Z jednej strony jest pan jednym z założycieli i frontmanów Nowoczesnej, ale nie należy pan do klubu parlamentarnego...
Mam perspektywę współzałożyciela partii. Kogoś, kto z Ryszardem Petru i Adamem Szłapką budował Nowoczesną od zera. Byłem jedną z pierwszych osób, które do Petru dołączyły na samym początku. Razem robiliśmy pamiętną imprezę założycielską na Towarze. To ja zaprosiłem tam m.in. Joannę Schmidt. Przykro mi, że ta trójka zdecydowała się odejść z Nowoczesnej. Jednak sądzę, że było to motywowane emocjami, niemożnością pogodzenia się z przegraną Ryszarda Petru w jesiennych wyborach władz.
Te osoby miały z tym duży emocjonalny problem i przez to nie były w stanie działać sensownie w klubie i partii. Było to wyraźnie widać. Co chwila kontestowały działania partii i niechętnie uczestniczyły w tym, co robiliśmy. W takiej sytuacji nie ma co udawać. Jeżeli ktoś nie czuje już tej chemii, nie ma sensu tworzyć fikcji, w której źle czują się obie strony. Lepiej odejść. Żałuję, że już nie będziemy działać w jednej partii, ale uważam, że stało się dobrze.
Mam też tę perspektywę szefa Rady Politycznej, czyli osoby odpowiedzialnej w Nowoczesnej za określanie kierunku działań. W tym kontekście to odejście jest doraźnie problemem wizerunkowym, ale w dłuższej perspektywie to Nowoczesną wzmocni. Partia polityczna to coś znacznie więcej niż osoba jej założyciela. To nadzieje i oczekiwania, jakie lokują w nas tysiące członków i ponad milion osób, które nas popiera – patrząc czysto sondażowo. Dzięki temu rozstaniu przecięliśmy dylematy dotyczące przywództwa. Były lider miał swoje emocje, ale one nie mogą niszczyć organizacji tylko dlatego, że stracił władzę.
Byłem na ten krok mentalnie przygotowany i uważałem, że to nastąpi. Ryszard od przegranej dawał sygnały, że czuje się źle z nowym przywództwem. To odejście jest w jakimś sensie symbolicznym domknięciem jego porażki w wyborach na lidera partii w listopadzie 2017 roku. Myślę, że dotarły do niego wszystkie konsekwencje i pełny obraz odpowiedzialności za partię, którą najpierw stworzył, poprowadził do zwycięstwa, a potem niestety swoimi błędami bardzo osłabił i w efekcie utracił.
Szanuje go za tę decyzję, bo wiem jak ona była trudna z osobistego punktu widzenia. Jednak jest to decyzja dobra i dla niego, i dla Nowoczesnej. Musimy iść do przodu. I on jako wartościowa osobowość, i Nowoczesna.
Chcę podkreślić, że nowe kierownictwo Nowoczesnej – Katarzyna Lubnauer i Kamila Gasiuk-Pihowicz – zrobiło moim zdaniem wszystko, co było możliwe, by Ryszard Petru mógł odnaleźć swoje miejsce w partii po utracie przywództwa. A podkreślam, że utrata fotela lidera była moim zdaniem nieuchronna. Nie było żadnego spisku, tylko suma błędów osobistych i politycznych. Mam nadzieję, że Ryszard Petru wyciągnie z tej porażki wnioski. Warto uczyć się na błędach, a popełnia je każdy. To wzmacnia.
Tak po ludzku cieszy się pan, że jest aktualnie poza parlamentem, poza klubem i tymi kiepskimi emocjami?
Emocje są częścią polityki, bo jesteśmy ludźmi. Ważne, czy my je kontrolujemy, czy też one kontrolują nas. Partia nie może być zakładnikiem emocji kilku osób. Nie po to powstaliśmy, by zastanawiać się, czy byli liderzy czują się dobrze i głaskać ich jak im jest smutno. Ludzie oczekują od nas zwartości i zmiany, walki w wyborach, propozycji i zwycięstw.
Ja też nie jestem wolny od emocji. Zakładałem z Ryszardem Petru Nowoczesną, a teraz on odchodzi z partii. Mam powiedzieć jak się czuję? W jakimś sensie zdradzony. Ja osobiście uważam, że warto poświęcić swoje ego dla większego celu – tak jak ja zdecydowałem je poświęcić w Warszawie. Uważam, że tak postępują ludzie dojrzali.
Jestem pewien, że Ryszard pozostanie ważną osobą w sercach wielu członków i sympatyków Nowoczesnej. Mam nadzieję, że będzie nam sprzyjał, a nie bezmyślnie atakował. Argumenty, że koalicja z PO jest niedobra są absurdalne. Jest dla nas bardzo dobra. Mamy przed sobą ważne dla Polski wybory samorządowe. Nawet jak cierpi się z osobistej porażki, a urażone ego nie daje spać, trzeba zacisnąć zęby i współpracować
Powtarzacie, że Nowoczesna to nie tylko ekipa w Sejmie. Jak więc partia przedstawia się teraz ilościowo jeśli chodzi o całe struktury?
W tej chwili to ponad 5 tys. osób w całym kraju, za które czujemy odpowiedzialność. Regiony przygotowują się do wyborów, prowadzą aktywnie rozmowy koalicyjne. Pojawia się sporo chętnych by startować z list Koalicji Obywatelskiej, z ruchów miejskich, komitetów lokalnych, aktywistów. To najlepiej przeczy tej tezie, że koalicja z PO osłabia Nowoczesną. Jest wręcz przeciwnie!
Po zawarciu koalicji i premii, jaką dostaje za współpracę, wiele osób spojrzało na nas z nową nadzieją. Widzą, że w tej silnej koalicji jesteśmy ważnym elementem - progresywnym, otwartym i zdeterminowanym. Skutecznie wnosimy do Koalicji Obywatelskiej świeżość i oczywiście nasze najważniejsze postulaty. Argumentacja osób, które odeszły z Nowoczesnej, że partia straciła swoją tożsamość i samodzielność, są nieprawdziwe. To efekt złej oceny sytuacji, wynikającej z emocji.
Wszyscy ci, którym naprawdę zależy na wartościach które są ważne dla Nowoczesnej, na realizacji naszego programu, zamiast myśleć o ucieczce pełną parą przygotowują się dziś do wyborów. Dużo rozmawiam w tych dniach z działaczami z całej Polski i wiem, że te trzy odejścia zostały odebrane przez nich bardzo krytycznie. Przypominają, że Nowoczesna jest partią rozsądku i współpracy, to są nasze wartości. I nie tego oczekiwali od osób, które zakładały Nowoczesną.