
Reklama.
Organizatorem I Marszu św. Huberta byłoEkologiczne Forum Młodzieży – organizacja bliska Janowi Szyszce, wielokrotnie wspierająca go w jego metodzie walki z kornikiem w Puszczy Białowieskiej. Marsz reklamowało Radio Maryja czy Telewizja Republika. Właściwie było jasne, że przedsięwzięcie to jest próbą sił między Toruniem a Nowogrodzką, uczestnicy zaś to osoby bliskie "dobrej zmianie", lecz ją rozczarowane.
Żałujcie, że nie możecie tu być!
Na parę dni przed marszem władze PiS postanowiły zakazać politykom partii rządzącej udziału w tym wydarzeniu. Szef klubu Ryszard Terlecki zapowiedział przy tym "surowe konsekwencje, włącznie z wykluczeniem z klubu" wobec tych polityków, którzy złamią zakaz. I faktycznie - przez parę godzin na marszu żadnego polityka PiS nie zauważono. Nawet poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego pozwolił sobie na drwiny: "Pozdrowienia dla parlamentarzystów PiS - żałujcie, że nie możecie tu być!".
Na parę dni przed marszem władze PiS postanowiły zakazać politykom partii rządzącej udziału w tym wydarzeniu. Szef klubu Ryszard Terlecki zapowiedział przy tym "surowe konsekwencje, włącznie z wykluczeniem z klubu" wobec tych polityków, którzy złamią zakaz. I faktycznie - przez parę godzin na marszu żadnego polityka PiS nie zauważono. Nawet poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego pozwolił sobie na drwiny: "Pozdrowienia dla parlamentarzystów PiS - żałujcie, że nie możecie tu być!".
Jan Szyszko wraz z o. Tadeuszem Rydzykiem, uważani za ojców chrzestnych Marszu św. Huberta, w tym czasie byli w innej części Warszawy – brali udział w konferencji na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po niej jednak były minister środowiska postanowił przybyć przed Sejm i dołączyć do uczestników wydarzenia, ignorując zakaz wydany przez władze PiS.
Po formalnym rozwiązaniu
Na miejscu polityk usłyszał parę niemiłych słów – przywitały go bowiem okrzyki kontrdemonstrantów: "Będziesz siedział!" czy "Szyszko za kraty!".
Na miejscu polityk usłyszał parę niemiłych słów – przywitały go bowiem okrzyki kontrdemonstrantów: "Będziesz siedział!" czy "Szyszko za kraty!".
Ruch byłego ministra środowiska był całkiem sprytny – Jan Szyszko pojawił się w otoczeniu organizatorów marszu w chwilę po jego formalnym rozwiązaniu, aby nikt mu nie zarzucił, że złamał wydany zakaz. Teraz kierownictwu PiS pozostaje ocenić, czy czasem nie było to zwykłe zadrwienie z decyzji władz partii.