
W dniu, w którym PO planuje swój marsz w Warszawie, stolica może odczuć jeszcze jeden wielki najazd. Już szykują się na niego leśnicy, myśliwi, hodowcy zwierząt futerkowych z wielu stron Polski – wszyscy, którym w ostatnim roku PiS nadepnął na odcisk. Organizatorzy spodziewają się kilku tysięcy ludzi, zwołują się na Facebooku i nie tylko. Wszystko z Radiem Maryja w tle. Już słychać komentarze, że to pokaz siły, buntu na pokładzie i napięcia na linii Toruń-PiS. Jedno jest pewne – marsz ma być patriotyczny. A co dalej – zobaczymy w sobotę.
Zresztą on też w tym czasie będzie w Warszawie. Razem z Janem Szyszką i kuzynem Jarosława Kaczyńskiego będzie prowadził konferencję w Senacie. Ma to być kontynuacja konferencji, która rok temu odbyła się w Toruniu. Będzie mowa o kościele i przyrodzie, o roli polskiej wsi, łowiectwie, "humanizacji zwierząt i drzew". Wszystko w tle marszu św. Huberta i jednocześnie w jego ramach.
Ataki bez wątpienia spadały w ostatnich miesiącach ze strony PiS, ale nasz rozmówca zapewnia wielokrotnie, że to nie będzie manifestacja przeciwko komuś czy czemuś. Marsz ma być pokojowy, patriotyczny. "Zabierzmy ze sobą dzieci. Możemy zabrać ze sobą sztandary, psy, sokoły, czapki leśnika, kapelusze myśliwskie, aby zamanifestować jak bardzo jesteśmy potrzebni dla rozwoju Polski" – piszą organizatorzy.
" To jest marsz za polskim rolnictwem, za polską gospodarką, za konserwatywnym postrzeganiem świata. Ale najważniejsze – ku czci odzyskania przez Polskę niepodległości. Pokazujemy, że będziemy bronić polskiej niepodległej gospodarki, we współudziale Kościoła katolickiego".
Nasz rozmówca nie chce mówić jednak o żadnym napięciu. – Być może nasz marsz będzie interpretowany w sposób inny niż nasze założenie. Być może niektórzy będą się doszukiwać czegoś innego. Ale żadnego napięcia na linii Toruń-PiS nie ma. Myślę, że ojciec Rydzyk ma swoje zdecydowane zdanie i je wyraża. Myślę też, że w przypadku branży futerkowej pan Jarosław Kaczyński został, mówiąc delikatnie, zmanipulowany, z premedytacją została wykorzystana jego miłość do zwierząt i nie ma pełnego obrazu o branży futerkowej w Polsce – twierdzi Szczepan Wójcik.
