Gdy był ministrem środowiska i próbował przekonać wszystkich, że wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej to konieczność, prezentował (nawet w Luksemburgu!) słoik z kornikami. Tym razem to jemu wręczono taki słoik. Jan Szyszko pojawił się na spotkaniu z mieszkańcami Ożarowa Mazowieckiego. W pewnym momencie rozmowa przeszła na temat osławionego kornika drukarza. To właśnie za jego sprawą niczego nieświadomy polityk dał się podejść mieszkańcom, bowiem nie odróżnił owada od... czekoladowej posypki.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości jeżdżą od jakiegoś czasu po Polsce i spotykają się z wyborcami. Do nieoczekiwanej sytuacji doszło w trakcie wizyty byłego szefa resortu środowiska Jana Szyszki w Ożarowie Mazowieckim. Poza oczywistymi pytaniami o nagrody dla ministrów rządu Beaty Szydło, pojawiła się również kwestia związana z kornikiem drukarzem w słoiczku, z którym niegdyś minister kursował po konferencjach prasowych a nawet odwiedził Luksemburg i posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości UE.
Pomysłowy podstęp
W pewnym momencie jedna z uczestniczek spotkania w Ożarowie podarowała Janowi Szyszce słoik z ciemną zawartością w środku. Były minister najpierw poprosił o okulary. A potem, gdy się okazom przyjrzał, był pewny, że ma przed sobą kornika. – Każde pieniądze pani daję, jak to jest kornik drukarz – powiedział najpierw. – Tu ma pani, tak... rhizophagusy, notabene drapieżne i chronione – powiedział. Rhizophagusami określa się m.in. drapieżne chrząszcze.
Jednak w słoiku nie znajdowały się żadne korniki czy chrabąszcze, lecz... wiórki czekolady. "Bliskie spotkanie ze szkodnikiem Szyszko. Kompromitacja ministra! Profesor na wiórki czekolady mówi, że to chroniony gatunek owada. Wciska ludziom ciemnotę lub kompletnie się na niczym nie zna. Na koniec spotkania pokazujemy protest wyborców przeciwko takiemu traktowaniu ludzi i przyrody" – napisał KOD w poście, w którym zamieścił także nagranie ze spotkania.
Wręczenie słoiczka ok. 40 minuty nagrania.
Wycinka drzew
Przypomnijmy, że kornik drukarz miał był przyczyną, dla której w Puszczy Białowieskiej doszło do wycinki drzew, choć ekolodzy argumentowali, że kornik nie jest żadnym zagrożeniem dla drzewostanu. Co więcej, unijny Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że wycinka odbyła się z naruszeniem europejskiego prawa, konkretnie - dwóch unijnych dyrektyw: siedliskowej i ptasiej.
W 2017 roku wycięto w puszczy prawie 190 tysięcy metrów sześciennych drewna, przez co 4-krotnie przekroczono założony roczny plan. Co gorsza, nikt nie przeprowadził badań, które pozwoliłyby ustalić, jaki wpływ na przyrodę będzie miała wycinka prowadzona na tak wielką skalę.