"Przed chwilą zostałem ofiarą bandyckiego napadu. Straciłem dwa przednie zęby i saszetkę z pieniędzmi" – napisał nocą Maciej Bajkowski, jeden z liderów pikiety konstytucyjnej. Aktywista w nocy z niedzieli na poniedziałek brał udział w pikiecie przed Sejmem w obronie konstytucji.
Jak wynika z relacji prezentowanych w internecie, brutalny napad miał miejsce po godzinie pierwszej w nocy, gdy Maciek Bajkowski spał pod namiotem stowarzyszenia Obywatele Solidarnie w Akcji w miasteczku wolności przed Sejmem. To wtedy napadło go co najmniej dwóch bandytów. Gdy poczuł ciosy w twarz i że ktoś zrywa mu saszetkę z pieniędzmi, zaczął się budzić. Zalany krwią rzucił się w pościg za bandytami – relacjonuje Piotr Klys na Facebooku.
Wezwał policję, która zjawiła się po 20 minutach. Dopiero po 20 minutach, choć dyżuruje całą dobę w pobliżu namiotów. Ma wszcząć śledztwo w sprawie napadu, pobicia i kradzieży około 6 tysięcy złotych. Były to praktycznie wszystkie pieniądze stowarzyszenia przeznaczone na utrzymanie protestu przed Sejmem. Internauci zastanawiają się, jak to możliwe, że do ataku doszło 100 metrów od ochranianego Sejmu, gdzie napastnicy musieli liczyć się z hałasem i świadkami. Ich zdumienie budzi fakt, że policja nie interweniowała i że sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia.