
Okazało się, że politycy nie robią sobie z tego powodu żadnego problemu. – Na drugi raz proszę dzwonić do mnie w poważniejszej sprawie – zareagował po naszym telefonie jeden z posłów PiS i się rozłączył. Inny przyznał zaś, że nie jest kompetentny. Pociągnięty za język powiedział, że nie wie o cenach masła. Nie wie, ile kosztuje, nie ma pojęcia, że zdrożało i o ile. – Przyznam, że bardzo często robię zakupy, ale nie zwróciłem uwagi na zmiany cen. Nie umiem tego skomentować – przekonywał. Przypomnijmy zresztą, że Jarosław Kaczyński wybrał się pewnego razu na zakupy spożywcze, które wydały mu się "drożyzną", bo sam ich nigdy nie robił. – Oczywiście moglibyśmy iść do Biedronki, ale Biedronka to jest jednak sklep dla najbiedniejszych – skomentował prezes PiS, wykazując się ogromną ignorancją.
Pamiętajmy jednak, że wysoki koszt masła nie jest niczym nowym. – W przeciągu dwóch lat nastąpił bardzo duży skok cen. Nawet promowane masło zaczęło wyraźnie drożeć już w listopadzie 2016 r. Apogeum było w październiku ubiegłego roku. Tak silną dynamikę określa się w mediach jako historyczną. Problem został dodatkowo nagłośniony po ogłoszeniu przez Francję deficytu tego produktu na rynku jesienią 2017 r.. Warto też dodać, że obecnie popyt na tłuszcz mleczny jest nadal bardzo wysoki i sytuacja różnie może się dalej potoczyć – powiedziała Portalowi Spożywczemu Monika Rybczak z HiperCom, firmy zajmującej się analizą rynku detalicznego.
źródło: Portal Spożywczy