
Nowa książka Doroty Masłowskiej, "Inni ludzie” ma w sobie tyle samo uroku co okładka pierwszego polskiego ”Vogue’a”. Ani się tym pochwalić, ani się pod tym podpisać. To brzydko pachnie, brzydko wygląda i w ogóle nie oddaje charakteru prawdziwej Polski. Bo chyba wszyscy się tu zgodzimy, że prawdziwa Polska jest kolorowa jak okładka najnowszej ”Vivy”. Oczywiście na pewno znajdą się jacyś obrońcy stylu Masłowskiej, np. Jacek Dehnel, no ale jak się prowadzi spotkanie z autorką na Festiwalu Apostrof, w dodatku robi się to w taki sposób, że sala jest zachwycona nie tylko autorką, ale też prowadzącym, to głupio potem krytykować. I ja to rozumiem, dlatego się nie czepiam.
Oto komu nie spodoba się nowa książka Doroty Masłowskiej:
Producenci "Trudnych spraw"
Mesjasze językowi
Podczas pracy nad tą książką robiłam wycieczki na dworzec. Ale to nie były researche językowe, raczej chodziło o poczucie pewnych rzeczy, zapachów, zobaczenie ludzi, jak się zachowują w masie. Nie wiem, czego właściwie tam szukałam, po prostu tam siedziałam. Dużo czasu spędziłam też w metrze. Wydaje mi się, że tworzy niesamowitą sytuację wystawową, gdzie wszyscy nawzajem udają, że się nie widzą, bo taka jest konwencja i teatr tego miejsca. Udając, że na nikogo nie patrzę, bardzo dużo patrzyłam
Fani Instagrama
Wrażliwcy
Inni ludzie (w sensie inni autorzy)
Ci, którzy lubią poczytać w metrze
Bo ktoś może uznać, że zamiast zakładki używacie gumy do żucia.
